Polski rynek muzyczny w dobrej sytuacji. Rośnie sprzedaż płyt, polubiliśmy serwisy streamingowe
Ostatnie 12 miesięcy było bardzo dobre dla polskiego rynku muzycznego. Rosła zarówno sprzedaż płyt CD, jak i winylowych, a dodatkowo dynamicznie rozwijał się kanał cyfrowy. Dzięki serwisom streamingowym Polacy kupują na płytach coraz lepszą muzykę – mówi Piotr Kabaj, dyrektor zarządzający Warner Music Poland. Wśród najlepiej sprzedających się albumów większość stanowią polscy wykonawcy.
Dołącz do dyskusji: Polski rynek muzyczny w dobrej sytuacji. Rośnie sprzedaż płyt, polubiliśmy serwisy streamingowe
sia skąd się wzięła? lp? gdyby majorsi nie poszerzali katalogów, to by ani jednej ani drugiej nie było, teraz warner wyda micę levi, która poniewierała się po różnych wytwórenkach 10 lat i w końcu przebiła się - determinacją, pracą i talentem.
i w ten sposób cała pierwsza część twojego wywodu leży na łopatkach, specu od niezarabiania :)
dodam, że wytwórniom wręcz pasuje poszerzanie, zwłaszcza polskiego katalogu, bo wywalczyły sobie 33 proc muzyki po polsku wszędzie oraz premiowanie nowych artystów - co akurat jest mega szkodliwe, bo wręcz na siłe szuka się czegokolwiek i wychodzą jakieś partyki kumory, bro, cygany, mateusze ziółka i inne, które po pierwszej płycie wyparują z rynku, na palcach jednej ręki można policzyć co z tego przez ostatnie kilka lat od wprowadzenia tego bzdurnego przepisu faktycznie chwyciło i zostało.
zgodzić się mogę tylko z tym, że nie ma monopolu na dobrą muzykę, jak ktoś np. lubi słuchać mietek band, shazzy albo spuszczania wody w klozecie to jego prawo, a jeśli ktoś to chce wydać w jewel case otwieranym jak sedes, to proszę bardzo - ich kasa, mi nic do tego, mogą se nawet palić pieniędzmi w kominku jeśli mają nadmiar i chcą :) nie zmienia to faktu, że to nisza i większość ludzi, nawet gdyby to puszczać przez radio 24/7 nie będzie chciała takiego szajsu słuchać i tyle.
i trzeba się zdecydować - albo się chce na muzyce zarabiać i się dobija do majorsa, który katalog chętnie poszerzy jak zwącha pieniądz, albo się wybiera niszę/alternativ i gromadzi fanów, żywiąc się energią słoneczną jak stachursky :) tylko to powinien być wybór świadomy, bo jak ktoś idzie w niszę, jakieś eklektyczne granie, a później płacze po sieci, że go w trójce nie grają, to mam wrażenie, że ma coś z głową. trzeba było iść do majorsa i nie udawać, że się jest ę ą "artysta" taki dla wąskiego grona.
jeśli formułujesz zarzut, że wytwórnia promuje swojego artystę, a duża może więcej bo jest duża i ma kasę, to nie wiem co to za zarzut? to jest zaleta, po to się idzie do majorsa wydawać, tylko trzeba pamiętać, że majors promuje i majors zarabia, a artysta... też, ale procentowo to dostanie tylko część z tego co zarobi wytwórnia. ale coś za coś, za to ma sławę, a finansowo... powiedzmy sobie szczerze - sia, czy lp głodem nie przymierają :)
to tylko kolejny argument, że jeśli ktoś chce sławę i pieniądze, to idzie do majorsa się prosić i jeśli ma talent, determinację i jest pracowity - się dobije. jeśli ktoś chce niszę - idzie w niszę, a jak ktoś idzie w niszę, a później się dziwi, dlaczego nie jest sławny, nie grają go w radiu, w lodówce tylko kurz i prąd odłączyli za zaległości, to nie kuma branży i nie wie czego chce - albo sława, albo nisza.
kto siedzi w matrixie to widać :) twój post można streścić w zdaniu: dziwne niszowe rzeczy bez promocji powinny być grane, bo tak, a popularne rzeczy, które przebiły się nie raz ciężkimi latami pracy, są wsparte promocją i kasą nie, bo nie :)
Albo manipulujesz albo nie czytasz ze zrozumieniem. Poszerzanie jest, ale nie w nieskończoność - tak jak w każdej innej branży, bo zwyczajnie to się nie opłaca. Nie będę się powtarzać – masz napisane wyżej, dlaczego się nie opłaca.
Jw. oczywiście, że poszerzają, tak jak każda firma stara się wprowadzać nowe produkty lub odświeżone, ale portfel będzie limitowany m.in. budżetem, bo nawet majors ma swoje limity finansowe, kadrowe i tak jak pisałem wyżej – dochodzą ograniczenia zewnętrzne, m.in. w ofercie mediów (playlista nie jest z gumy, liczba recenzji na portalach, w prasie też ma swój limit) oraz po stronie popytowej. No i jak ognia unika się kanibalizacji marek. Jest to jak najbardziej uzasadnione ekonomicznie, choć artystycznie tracimy, bo jednak sporo ciekawej muzyki - w tym czasie - się nie przebije do słuchaczy.
W skrócie – problem nie jest z majorsami. Problem jest po stronie mediów. Chodzi mi jedynie o to, że wydawnictwa tej trójki zajmują znaczną część czasu antenowego rozgłośni radiowych, mimo, że na świecie powstaje wystarczająco dużo muzyki co najmniej nie gorszej, by bez problemu można było grać bez zapętleń i zarzynania singli wielkich wytwórni - dokładnie tak, jak ma to miejsce w przypadku LP :D
Oczywiście kwestia gustu, ale dla mnie to wyjątkowo cukierkowaty utwór - taki playlistowy majorsowy produkt muzyczny pod playlisty. No, ale była rozdmuchana kampania promocyjna, więc nawet Rock Radio grało tak często, że człowiek mógł się nabawić nerwicy. Oczywiście znalazło się również miejsce w bardzo ciasnym grafiku Studia Koncertowego im. Agnieszki Osiecki ;-) Poważnie? Uważasz, że nie ma takiej muzyki poza majorsami? :D
Te procenty to patologia i mogą się na nie nabrać jedynie ci, którzy łykają kit o tym, jaka to ogromna szansa dla nowych, zdolnych rodzimych artystów itp. itd. Od samego początku byłem krytykiem odgórnego określania, ile to polskiej muzyki ma być w mediach, bo dla mnie liczy się jakość i różnorodność przede wszystkim (a co np. z muzyką instrumentalną?). Również od samego początku wiedziałem, że będzie to kolejna wyżerka dla dużych wytwórni i częściej usłyszymy Brzozowskiego, KombII, odgrzewany Lady Pank, czyli lineupy dożynek, dni miast i „Sylwestrów z” niż ciekawe debiuty lub artystów, którzy mają na swoim koncie po kilka płyt, ale wydanych samodzielnie lub w mniejszych wytwórniach.
Strasznie mały ten twój świat, skoro uważasz, że poza majorsami to tylko nisza/alternativ i bida z nędzą. Masz dostęp tylko do tej strony internetowej? :D Poświeć godzinę dziennie na odsłuchy tego, co wydają mniejsze wytwórnie, a przekonasz się, że jest bogactwo gatunków – od popu, po faktyczne niszowe i czasem ciężkostrawne dźwięki dla przeciętnego odbiorcy. A propos Stachursky’ego – przecież jego ostatnie dzieła wydawał Universal, więc – idąc Twoim tokiem rozumowania – to musi być creme de la creme rodzimej twórczości i z pewnością reszta polskich muzyków to kiepściaki, skoro Universal ich nie zauważył, a media nie poświęcają im tyle czasu, ile poświęcały Typowi Niepokornemu :D
Grają, grają, nie tylko w Trójce i to bez wydania złotówki na promocję (z wyjątkiem kosztów wysyłki płyty lub nośnika). Wystarczy tylko wysyłać płyty tym, którzy nie mają słabości do zachwycania się np. albumami z patronatów medialnych, ale faktycznie szukają i są otwarci na propozycje słuchaczy (inna sprawa, że tego typu dziennikarstwo jest coraz częściej redukowane). Mam tę satysfakcję, że paru muzyków mi dziękowało za wskazanie audycji, portali, blogów, tytułów prasowych. Cóż, radio to moje hobby, takie samo jak muzyka, a że uważnie śledzę, co się dzieje nie tylko w eterze, ale również w radiach internetowych, to coś tam już wiem i chętnie się tą wiedzą dzielę – gratis. Podziękowania od redaktorów, słuchaczy, muzyków i usłyszenie ich utworów nie tylko na antenie polskich rozgłośni to dla mnie największa nagroda. Zarabiać na tym nie zamierzam. Ot, taki malutki wkład w popularyzację muzyki, choć wiem, że betonu nie skruszyMY (liczba mnoga, bo w sieci poznałem wielu wspaniałych i bezinteresownych popularyzatorów).
Mimo wszystko - pozdrawiam