Producent „Zimnej wojny”: Pawlikowski sprostował nieprawdziwe informacje, PISF nas wspiera
Reżyser i scenarzysta Paweł Pawlikowski stwierdził, że „istnieje czarna lista filmów w Telewizji Polskiej”. TVP stanowczo temu zaprzeczyła, a Opus Film - wytwórnia filmowa, która odpowiada za produkcję nowego filmu Pawlikowskiego, nie chce sprawy komentować, argumentując, że to opinia reżysera.
Choć od wydanego przez Pawła Pawlikowskiego oświadczenia, w którym stwierdził, że w Telewizji Polskiej istniała lista „niepożądanych, niewystarczająco patriotycznych artystów, na której wraz z wieloma wybitnymi kolegami figuruje” minął prawie tydzień, nieoficjalnie portal Wirtualnemedia.pl dowiedział się, że Telewizja Polska nadal ma żal do wytwórni filmowej Opus Film za brak reakcji na oskarżenia Pawlikowskiego pod adresem TVP. Jako producent nowego filmu reżysera „Zimna wojna” (a także jego poprzedniego filmu „Ida”), wytwórnia nie odniosła się do zarzutu Pawła Pawlikowskiego o „czarnej liście” w Telewizji Polskiej ani nie odpowiedziała na oświadczenie biura prasowego TVP.
Telewizja publiczna napisała w nim, że „filmy Pawła Pawlikowskiego były wielokrotnie pokazywane na antenach TVP, a ‘Ida’ była emitowana w TVP Kultura czterokrotnie, kolejna emisja ma być zaplanowana na czerwiec”. Zaznaczono, że w stacjach TVP w ostatnich miesiącach wyemitowano również inne filmy Pawlikowskiego: „Korespondent”, „Z Moskwy do Pietuszek z Wieniediktem Jerofiejewem” czy „Serbski epos”. - Powyższe przykłady jednoznacznie dowodzą braku jakiejkolwiek "czarnej listy”, na której miałby znajdować się pan Paweł Pawlikowski napisało biuro prasowe Telewizji Polskiej.
- Opus Film potwierdza, że film „Ida” był emitowany w TVP Kultura czterokrotnie, a także dwukrotnie wyświetlany był na antenie TVP2 - poinformowała Wirtualnemedia.pl Anna Pińczykowska, PR manager Opus Film.
Anna Pińczykowska podkreśla w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że oświadczenie Pawła Pawlikowskiego wydał dział PR filmu „Zimna wojna”, a nie wytwórnia Opus Film. Zostało przesłane do Polskiej Agencji Prasowej na prośbę reżysera. Wytwórnia nie chce odnosić się bezpośrednio do sprawy „czarnej listy”, tłumacząc, że jako producent „Idy” potwierdza jedynie, że film był emitowany w telewizji publicznej.
Pytania o „czarną listę” wracają
Nie milknie jednak echo pogłosek wskazujących na to, że „czarna lista” w Telewizji Polskiej istnieje - na Twitterze odniosła się do tego m.in. dziennikarka Onetu Katarzyna Janowska, która napisała, że „za pokazanie ‘Idy’ w TVP Kultura ekipa dobrej zmiany zwolniła pracownika”.
Przypomnijmy, że o istnieniu „czarnej listy artystów” w Telewizji Polskiej mówiło się także w ubiegłym roku, przy okazji organizacji Festiwalu w Opolu. W rozmowie z Wirtualnemedia.pl prezes TVP, Jacek Kurski mówił wtedy, że „cały kryzys wokół Festiwalu w Opolu zrodził się z fake newsów i oczywistych kłamstw o rzekomej czarnej liście TVP. Niczego takiego nie było i nie ma”.
Pan Minister Gliński mija się z [rawdą. czarna lista artystów istnieje. Za pokazanie "Idy" w TVP kultura ekipa dobrej zmiany zwolniła pracownika, a to tylko jeden przykład. https://t.co/curouGsvHV
— katarzyna Janowska (@katarzynaJanow3) 14 maja 2018
O „czarnej liście” w swoim oświadczeniu napisał Paweł Pawlikowski - według niego dwa lata temu z dnia na dzień zdjęto jego film „Ida” z programu, co miało skutkować dymisją członka redakcji TVP Kultura. - O istnieniu takiej listy wiemy od zniesmaczonych i oburzonych pracowników obu tych instytucji, jak i z praktycznych działań państwowych mediów i instytutów kultury polskiej za granicą - napisał reżyser.
- Kiedy pokazano mój film w programie TVP „Kocham kino” obudowano go ideologiczną pseudo-dyskusją dwóch skrajnie nacjonalistycznych (i z punktu widzenia kina skrajnie niekompetentnych) krytyków filmowych, co skłoniło do odejścia z TVP Grażynę Torbicką - uważa reżyser (chodzi o dyskusję Krzysztofa Kłopotowskiego, Piotra Gursztyna i Macieja Świrskiego, którzy krytycznie wyrażali się o tym, jak historia w „Idzie” ma się do prawdy historycznej).
W debacie publicznej wciąż przewijają się komentarze wskazujące na to, że „czarna lista” miałaby istnieć również w filmowych Instytutach i ośrodkach. Temu stanowczo zaprzeczył już minister kultury Piotr Gliński. Pawlikowski w odpowiedzi na jego słowa podziękował ministrowi „za życzenia” oraz Polskiemu Instytutowi Sztuki Filmowej - za wsparcie „Zimnej wojny" oraz za dofinansowanie „za kadencji dyrektor Magdaleny Sroki i przez nowego szefa Instytutu Radosława Śmigulskiego”.
Producent filmu: PISF nas wspierał i wspiera
Jak do kwestii wsparcia „Zimnej wojny” przez PISF odnosi się Piotr Dzięcioł, prezes Opus Film? Podkreśla, że Instytut wspierał i wspiera działania twórców, a oprócz dofinansowania na sam film, instytucja wydała ok. 250 tys. złotych na promocję w Cannes.
- Paweł Pawlikowski sprostował nieprawdziwe informacje, które pojawiły się w prasie, że film nie miał wsparcia. Polski Instytut Sztuki Filmowej przyznał nam maksymalną dotację, później dostaliśmy jeszcze dodatkowy milion złotych dofinansowania ze względu na problem z zamknięciem budżetu. PISF wspiera nasz pobyt w Cannes, promocję. „Zimna Wojna” została bardzo dobrze przyjęta przez PISF - powiedział Piotr Dzięcioł portalowi Wirtualnemedia.pl.
Na pytanie, czy według niego polityczne zamieszanie wokół produkcji może negatywnie odbić się na promocji filmu odpowiedział: - Według mnie sytuacja nie odbije się negatywnie na promocji „Zimnej wojny”. Największą promocją jest udział naszego filmu w Festiwalu w Cannes. Został on przyjęty bardzo entuzjastycznie.
Piotr Dzięcioł nie chce komentować zamieszania spowodowanego wydanym przez Pawlikowskiego oświadczeniem, woli skupiać się na walorach artystycznych nowego filmu reżysera. - Słyszałem opinie, że „Zimna wojna” jest kandydatem do zwycięstwa. Pamiętajmy jednak, że jesteśmy w połowie festiwalu, wielu filmów jeszcze nie widzieliśmy. Trudno mówić o szansach, nie znając konkurencji. Jestem przekonany, że jeszcze wiele ciekawych filmów przed nami. Gdybyśmy byli po ostatniej projekcji można by było powiedzieć, na ile realnie oceniam szansę „Zimnej wojny” na zwycięstwo - mówił jeszcze przed kilkoma dniami w rozmowie z Wirtualnemedia.pl producent.
- To, co mogę teraz powiedzieć to fakt, że film rzeczywiście został rewelacyjnie przyjęty, zarówno przez publiczność, dziennikarzy, jak i przez krytyków. Poczekajmy jednak do końca z oceną. Na razie możemy powiedzieć, że to było wielkie wydarzenie, spotkało nas naprawdę ciepłe przyjęcie. Owacje na stojąco słyszeliśmy aż do momentu, kiedy wyprowadzono nas z sali, prawdopodobnie trwałoby to jeszcze dłużej - zaznaczał.
Dołącz do dyskusji: Producent „Zimnej wojny”: Pawlikowski sprostował nieprawdziwe informacje, PISF nas wspiera