SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

ZenithOptimedia: 8 proc. wzrost rynku reklamowego w 2011 roku

Jakub Potrzebowski, prezes ZenithOptimedia, w rozmowie z portalemWirtualnemedia.pl przewiduje, że 2010 rok będzie czasemstabilizacji na rynku reklamy, natomiast w roku 2011 może nastąpićwzrost. Jego zdaniem internet jest medium wciąż niedocenianym przezreklamodawców.

- Trzeba pamiętać o tym, że kryzys dotkną wszystkie media inośniki reklamy - podkreśla w rozmowie z portalemWirtualnemedia.pl Jakub Potrzebowski. - To jestbardzo specyficzny rok. Nie pamiętam drugiego takiego. Praktyczniecała nasza praca sprowadzała się do negocjacji jaknajkorzystniejszych warunków - dodaje. Twierdzi, że na kryzysnajbardziej stabilnie zareagował rynek reklamy radiowej.

Zdaniem Potrzebowskiego internet, który w br. ucierpiałnajmniej, jest medium wciąż niedocenianym przez reklamodawców. -Mam nadzieję, że internet będzie stawał się coraz poważniejszymgraczem w podziale tortu reklamowego. Zmieni się strukturainwestycji w internecie - mówi Potrzebowski. Jego zdaniem większeinwestycje niż teraz będą odbywać się w dziedzinie wyszukiwarek.Wzrośnie również wykorzystanie przez reklamodawców serwisówspołecznościowych.



Robert Stępowski: Jak Pan myśli, jaki będzie ostatnikwartał tego roku?
Jakub Potrzebowski, prezes ZenithOptimedia:Stabilny. Myślę, że tu nie będzie już wielkich spadków. Największemedia już przeliczyły swoje dotychczasowe dochody i urealniły swojezałożenia na najbliższe miesiące godząc się z faktem, że przychodybędą niższe.


Ostatnie miesiące będą stabilne, czyli już bez spadków,czy może już zostaną odnotowane jakieś niewielkiewzrosty?
Myślę, że do końca roku utrzyma się ten 6 proc. spadek wydatkówreklamowych przyrównując rok do roku.

Rok 2011 będzie czasem wzrostów?
Tak. To powinien być już rok znacznego odbicia. Z naszych estymacjiwynika, że będziemy mogli liczyć już na 8 proc wzrosty.

Który segment mediów najbardziej ucierpiał w czasiekryzysu (poza prasą, która ucierpiałanajbardziej)?
Rzeczywiście prasa najbardziejucierpiała, ale nie tylko ta codzienna. Znaczne spadki przychodówreklamowych odnotowały przecież także magazyny. Trzeba pamiętać otym, że kryzys dotkną wszystkie media i nośniki reklamy - pozainternetem.

Internet ucierpiał najmniej, ale chyba trudno mówić, żenie ucierpiał wcale?
Ten segment wciąż będzie sięrozwijał. To, że wzrosty nieco wyhamowały to w obecnej sytuacjinormalne zjawisko. Mam nadzieję, że internet będzie stawał sięcoraz poważniejszym graczem w podziale tortu reklamowego. Zmienisię struktura inwestycji w internecie. Mam wrażenie, że dużowiększe inwestycje będą odbywać się w dziedzinie wyszukiwarek.

Serwisy społecznościowe są już odpowiedniowykorzystywane przez reklamodawców, czy ten obszar także jeszczestoi przed możliwością wzrostów?
Te portale stojąprzed ogromną szansą rozwoju i niewątpliwie będą wykorzystywać swójpotencjał reklamowy. Na zachodzie coraz częściej mówi się o tym, żeFacebook stanie się gigantem, takim jak teraz Google. Na pewnodocieranie z komunikatem do bardzo wąsko sprofilowanego odbiorcybędzie grało znaczącą rolę w torcie reklamowym.

Kiedy zaczniemy zauważać te zmiany i mocniejszą rolęinternetu?
Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. WPolsce struktura inwestycji w internecie jest cały czas znaczącoinna niż na świecie.

Czyli ten rynek jest cały czas bardzonieprzewidywalny?
Tak. Nie umiem powiedzieć czemu klienci wciąż czują jakiś opórprzed internetem. Przecież już bardzo dużo osób z niego korzysta,jest on wiarygodny i mierzalny - co dla reklamodawcy stanowiczynnik bardzo istotny.

Reklamodawcy cały czas wolą inwestować w mediachdotychczas uważanych za tradycyjne?
Tak. Może jest to spowodowane tym, że koszt dotarcia dopotencjalnych klientów w telewizji jest wciąż stosunkowo tani.Dlatego wielu reklamodawców woli sobie zrobić "fajerwerki", byćdobrze widocznym, niż mieć podobny efekt w internecie, ale już wsposób nie tak bardzo widowiskowy jak w TV.

W tym roku duże rabaty udzielane przez stacjetelewizyjne także sprawiły, że cześć reklamodawców wolałazrezygnować z internetu na rzecz TV.
To co się działo w tym roku z cenami reklam telewizyjnych jesttylko korektą do sytuacji z 2008 roku, kiedy wzrosty cen dochodziłynawet do 30 proc. Rok temu my czasami mieliśmy problemy zopanowaniem wszystkich cen, które zmieniały się praktycznie zmiesiąca na miesiąc. Wielu reklamodawców obserwując tegoroczneoferty rabatowe stacji telewizyjnych, postanowiła być wierna temumedium przez co skorygowali swoje wydatki w innych mediach.

Na jakie rabaty można było liczyć w tym roku w TV i czydalej stacje są chętne do negocjacji, czy już cenniki przestały byćtak elastyczne?
Co do konkretnych rabatówuzyskiwanych przez nas w stacjach telewizyjnych nie mogę mówić.Oczywiście, że był to rok, kiedy telewizje były otwarte nanegocjacje, można było uzyskać duże rabaty i były one przekazywaneklientom. Cały czas można na nie liczyć, choć wydaje się, że wniektórych przypadkach już nadawcy są nieco twardszymi partnerami wnegocjacjach. Myślę jednak, że do końca tego roku będzie możnaliczyć na dodatkowe upusty. Jestem ciekaw co będzie się działo wprzyszłym roku.

Były w tym roku takie okresy, w których można byłowynegocjować wyjątkowo niskie ceny?
To jest bardzo specyficzny rok. Nie pamiętam drugiego takiego.Praktycznie cała nasza praca sprowadzała się do negocjacji jaknajkorzystniejszych warunków.

Co zmieniło się w reklamie radiowej?
Myślę, że radio było najbardziej stabilne. To medium ma specyficznągrupę klientów, którzy bez względu na sytuację i tak będą w nimobecni.

Państwa klienci też dokonywali znacznych cięć wbudżetach reklamowych (z racji tego, że w tym obszarze najszybciejmożna poczynić oszczędności), czy byli bardziej świadomikonsekwencji takich działań?
Są badania, które jasno pokazują, że zmniejszenie wydatkówreklamowych ma bardzo negatywny wpływ na odbudowywanie świadomościmarki i udziału w rynku. Z naszego doświadczenia wynika, żeniektórzy reklamodawcy wydali na reklamę mniej więcej tyle samopieniędzy co w roku minionym. Są tez tacy, którzy zwiększyliwydatki na reklamę. Mniejsi, lokalni reklamodawcy czasamizmniejszali budżety marketingowe. Dużo jednak zależało od branży wjakiej działają.

W okresie tak dużych spadków przychodów reklamowych, atakże spadku czytelnictwa myśli Pan, że pomysł GrzegorzaHajdarowicza na zbudowanie silnego i opiniotwórczego "Przekroju"jest realny?
My pracowaliśmy przy "Przekroju", kiedyznajdował się on jeszcze w portfolio poprzedniego właściciela.Wtedy były plany by zrobić z "Przekroju" tygodnik dla bardzowymagającego czytelnika. To nie wyszło. Oczywiście jeśli ma to byćprojekt niszowy - to być może odniesie on sukces. Jeśli jednak"Przekrój" miałby się stać tygodnikiem wysoko nakładowym, a takieplany ma jego wydawca, to w tym wypadku ja już takim optymistą niejestem.

Sprzedaż powyżej 100 tys. egz. to jednakdużo.
Tak. Zdecydowanie. To bardzo ambitny plan.

Myśli Pan, że w segmencie tygodników opinii nastąpiąjakieś kolejne zmiany właścicielskie? Myślę tutaj o tygodniku"Wprost".
O "Wprost" mówi się ostatnio dość dużo, choćby w aspekcie "WprostLight". Myślę, że jest to zupełnie nietrafiona inwestycja. Bardzotrudno mi zdefiniować ten produkt i tak naprawdę kompletnie niewiem po co został on wydany i to jeszcze w tak trudnych czasach.Nie zagłębiam się w biznesowe aspekty tego przedsięwzięcia i całejspółki AWR, ale mam wrażenie, że w ostatnich latach "Wprost"troszkę się pogubił. Czytelnik mimo wszystko oczekuje stałej ijasnej linii gazety, a w przypadku tego tygodnika następowały zbytczęsto zmiany. To chyba nie jest dobry pomysł na tygodnikopinii.

Są na rynku chętni, którzy chcieliby ten tytułprzejąć?
Takie rozmowy wiem, że trwały. Być możeteraz zostały zawieszone. Co do sprzedaży jest to oczywiście zawszepewien konsensus między ofertą kupującego, a oczekiwaniamisprzedającego. Jak narazie takiego konsensusu chyba nie ma. Markabez wątpienia jest silna i na pewno zainteresowani jej kupnemsą.

Jak Pan ocenia "Dziennik GazetęPrawną"?
Myślę, że podobnie jak "Wprost" "Dziennik"dużo stracił na zmianie swoich poglądów. Bez względu na to jakie byone nie były, powinny być jasne dla czytelnika. Tu linia gazety sięzmieniała.

Nowy produkt ma być apolityczny. Może przyciągnąć nowychczytelników?
Na razie jest to czas przyglądania się. Zobaczymy, czy będzie toczas umacniania tej gazety, czy upadku. Trzeba się zgodzić zopiniami "Rzeczpospolitej", że jest to kopia tego dziennika. Czydwie bardzo podobne gazety codzienne są wstanie się utrzymać narynku? Czas pokaże.

Dołącz do dyskusji: ZenithOptimedia: 8 proc. wzrost rynku reklamowego w 2011 roku

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl