Ekspert opisał, jak telewizje nie płacą komentatorom. „Gratyfikacją pokazanie mordy"
Piotr Tarczyński z Podkastu amerykańskiego zwrócił uwagę na problem braku wynagrodzenia dla ekspertów występujących w stacjach telewizyjnych. - Wciąż panuje przekonanie, że samo pokazanie mordy na wizji powinno być dla delikwenta wystarczającą gratyfikacją - wskazuje.
Donald Trump został w poniedziałek ponownie zaprzysiężony na prezydenta Stanów Zjednoczonych. W związku z tym wszystkie kanały informacyjne w Polsce przygotowały programy specjalne, co opisywaliśmy w Wirtualnemedia.pl.
Swoją perspektywą na traktowanie ekspertów podzielił się przy tej okazji dr Piotr Tarczyński, amerykanista, współzałożyciel kanału na YouTube Podkast amerykański (ponad 15 tysięcy subskrypcji). Wskazał na problem braku zapłaty dla specjalistów udzielających komentarzy w stacjach telewizyjnych.
Eksperci za darmo?
– Nie znoszę występować przed kamerą. Zaproszony, przeważnie odmawiam, łamię się tylko przy jakichś wyjątkowych okazjach, kiedy uznam, że zainteresowanie Stanami Zjednoczonymi jest tak wielkie, że może się to przysłużyć Podkastowi amerykańskiemu, przyniesie jakiegoś nowego słuchacza, który dowie się o istnieniu podkastu. Ostatni raz tak zrobiłem przy okazji wyborów prezydenckich, w listopadzie – i teraz, przy okazji inauguracji Trumpa – napisał Tarczyński na Facebooku.
Podkreślił, że do opinii publicznej zaczęło w ostatnich latach przedostawać się przekonanie, iż praca artystyczna to jak każda praca. – Jest jednak wciąż pewien rodzaj pracy, który w ogóle nie jest za pracę uważany: występowanie w roli tzw. eksperta w mediach – wskazuje.
W poniedziałek amerykanista wystąpił w dwóch stacjach telewizyjnych. - W pierwszej spędziłem dwie godziny, bo nie wiedzieli „że to tyle potrwa” i „o której się zacznie”. Sama rozmowa była spoko, dobre pytania itd., ale na końcu zorientowałem się, że nie podpisano mnie „Podkast amerykański”, więc de facto spędziłem dwie godziny po nic, reklamując „dra Piotra Tarczyńskiego, amerykanistę”, a nie swój biznes/pracę/źródło dochodu. W drugiej stacji spędziłem ponad trzy godziny, bo „wszystko się przedłużało” – dodał.
Czytaj także: Donald Trump daje TikTokowi ponad 2 miesiące
Odwożący go taksówkarz był zdziwiony, iż Tarczyński za swoje występy nie otrzymał wynagrodzenia. - Okazało się bowiem, że wozi też często ekspertów do programów i kanałów sportowych i oni – a wie to od nich – za swoje występy wynagrodzenie dostają. Innymi słowy: spędzasz trzy godziny w TV mówiąc o sporcie? Dostajesz kasę. Spędzasz trzy godziny w TV mówiąc o Stanach? Nie dostajesz złamanego grosza - podkreśla autor podcastu.
Jego zdaniem stacje telewizyjne uważają, że samo pojawienie się na antenie to odpowiednia zapłata, dodatkowy wpis do CV. - Wciąż panuje przekonanie, że samo pokazanie mordy na wizji powinno być dla delikwenta wystarczającą gratyfikacją - uważa.
Piotr Tarczyński przekonuje, że czas to zmienić. - Występ w programie telewizyjnym to w zasadzie forma spotkania autorskiego: trwa kilka godzin, liczy się to, co się mówi i jak; jest w tym element sceniczności, którą można performować lepiej lub gorzej. Do tego warto wiedzieć o czym się mówi. W końcu jeśli zapraszają eksperta od jakiegoś tematu, to dlatego, że coś tam wie - kończy.
Zapraszamy do kontaktu
W komentarzach pod tym postem pojawił się m.in. wpis politologa Wojciecha Mościbrodzkiego: "Też nie dostałem jeszcze złamanej złotówki za wypowiedzi w radio czy telewizji. Może trzeba było jednak zostać ekspertem od sportu".
Głos zabrał również Tomasz Augustyniak, korespondent w Azji występujący w różnych mediach.
- Zgadzam się całkowicie i uważam, że co do zasady za takie występy należy się domagać wynagrodzenia, a już na pewno od korporacji medialnych. Sam, jako dziennikarz-ekspert pracujący od lat w Azji, zwykle odmawiam polskim mediom (innym niż te, dla których akurat pracuję w zamian za wynagrodzenie). Okazuje się, że komentatorów z akademii i komentatorów-dziennikarzy, będących na miejscu wydarzeń, redakcje telewizyjne i radiowe traktują tak samo - czyli spodziewają się, że taki ekspert de facto "zrobi" im program, w dodatku za free, a później będzie przychodził / łączył się na każde zawołanie. Zdarza się to też w redakcjach prasowych i internetowych. Oczywiście okazjonalny bezpłatny komentarz, kilka zdań na tematy, którymi i tak się zajmuję, jest jak najbardziej okej. Sam proszę o takie do moich tekstów. Ale warto ustalić, gdzie leży granica - napisał.
Jeśli chciałbyś Drogi Ekspercie porozmawiać z nami na ten temat to prosimy o kontakt na adres: redakcja@wirtualnemedia.pl.
Dołącz do dyskusji: Ekspert opisał, jak telewizje nie płacą komentatorom. „Gratyfikacją pokazanie mordy"