REM nie oceni sytuacji w Radiu Łódź, radzi opozycji przychodzenie do mediów publicznych
Rada Etyki Mediów stoi na stanowisku, że politycy opozycji powinni przychodzić do publicznych mediów, a nie odrzucać zaproszeń, zakładając, że zostaną „zaszczuci”. Taki jest ton odpowiedzi, jakiej szef REM, Ryszard Bańkowicz udzielił przewodniczącemu łódzkiej radym miejskiej Marcinowi Gołaszewskiemu, który odmówił udziału w debacie w Radiu Łódź.
Gołaszewski miał przyjść do programu „Gość po 17” w listopadzie ub. roku, jednak nie skorzystał z zaproszenia, wychodząc z założenia, że najpierw musi wyklarować się sytuacja pracowników Radia Łódź, pozostających w sporze zbiorowym z zarządem stacji.
Już po odrzuceniu zaproszenia na światło dzienne wypłynęły maile, jakie wydawca programu miał wymieniać z prowadzącym rozmowę, m.in. ze Sławomirem Jastrzębowskim. "Na Rozmowę wymigał się poseł Grabarczyk (ale z opcją, że za tydzień). Mam chęć zaprosić przew. rady miejskiej w Łodzi, niejakiego Gołaszewskiego. I tu pojawia się pytanie. Jak Ci podamy tematy, to go Sławku, zjesz? :D”.
Zbulwersowany tymi mailami, Marcin Gołaszewski skomentował je na Facebooku. - Szokującym jest dla mnie zlecenie, które wydaje jeden dziennikarz drugiemu, aby oczernić samorządowca demokratycznej opozycji. Bulwersujące i nieakceptowalne standardy zapanowały w łódzkiej rozgłośni, niszczy się radio z ponad 90letnią historią, planuje zaproszenie, a następnie zniszczenie mnie – napisał. Ale – co ważniejsze - złożył też skargi w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji oraz w Radzie Etyki Mediów.
„Była okazja przedstawić stanowisko”
W skardze do REM szef rady miejskiej poprosił także o wyjaśnienie narastającego konfliktu w Radio Łódź, metod stosowanych przez obecne kierownictwo względem pracowników (zdaniem skarżącego: przypominających te z czasów komunistycznych), a także wspomnianej korespondencji, która wypłynęła do opinii publicznej.
- Odrzucił pan to zaproszenie, które przedstawił panu red. Daniel Łuszczyn, bo jak czytamy w skardze, „sumienie i ocena zdarzeń w rozgłośni nie pozwoliły mi wziąć udziału”. Miał pan okazję, by przedstawić swoje stanowisko i poglądy na tym, nieprzychylnym panu, forum i - zdaniem REM - nie powinien pan z niej rezygnować, zakładając z góry, że zostanie pan zaszczuty przez krytycznie nastawionego dziennikarza – uważa szef Rady Etyki Mediów.
Ocena sytuacji poza kompetencjami REM
Bańkowicz zgadza się jednak, że ujawniona korespondencja wewnętrzna między radiowcami jest „szokująca”. - Rola dziennikarza, niezależnie od jego poglądów czy sympatii politycznych, nie polega na przedstawianiu swoim rozmówcom ugrzecznionych pytań. Natomiast polityk przed mikrofonem musi przygotować się także do niechcianych lub tendencyjnych pytań, by nie dać się „zjeść” i przekazać słuchaczom to, z czym do nich przychodzi – czytamy w odpowiedzi.
Jednocześnie jednak Ryszard Bańkowicz akcentuje, że ocena tego, co dzieje się w Radiu Łódź, wykracza poza zadania i uprawnienia Rady. - Sytuacja w Radiu Łódź była przedmiotem sygnałów kierowanych do REM przez słuchaczy, którzy wskazywali, że po przejęciu tej publicznej rozgłośni przez rządzącą partię, straciła ona cenioną wcześniej wiarygodność i stała się instrumentem partyjnej propagandy. Tu niewątpliwie znajduje się źródło redakcyjnego konfliktu - podkreśla przewodniczący Rady Etyki Mediów.
Trwa spór zbiorowy z zarządem
W październiku br. członkowie dwóch przyzakładowych związków zawodowych z Radia Łódź weszli w spór zbiorowy z zarządem rozgłośni. Żądają m.in. powstrzymania zapowiadanych zwolnień i przestrzegania regulaminu wynagrodzeń, a także podwyżek. Grożą strajkiem w przypadku niespełnienia postulatów, ale na to prezes radia zapowiedział już, że wystąpi o sądowy zakaz strajku, a protestujący nie dostaną wynagrodzeń i zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Póki co jednak negocjacje zostały zamrożone. Z naszych informacji wynika, że konflikt nie zmierza ku rozwiązaniu, a rozmowy utknęły w martwym punkcie.
Dołącz do dyskusji: REM nie oceni sytuacji w Radiu Łódź, radzi opozycji przychodzenie do mediów publicznych