Jürg Marquard: W Polsce nie ma magazynów luksusowych
- Polskie wydawnictwa nie będą wiecznie walczyć o utrzymanie swojego udziału w rynku, z tego powodu należy się spodziewać w przyszłości konsolidacji - mówi nam Jürg Marquard, właściciel Marquard Media, które właśnie wydała u nas „Harper’s Bazaar”.
Premiera polskiej wersji „Harper’s Bazaar” jest w oczach Jürga Marquarda jednym z najważniejszych wydarzeń w czasie jego 20-letniej obecności w Polsce. - Te lata to był czas wielu wzlotów, ale też upadków. W segmencie magazynów dla kobiet zaistniałem 15 lat temu wraz z wydaniem „Cosmopolitan”, który okazał się sukcesem. Mam nadzieję, że „Harper’s Bazaar” stanie się równie popularny - mówi nam Marquard.
Jak „Harper’s Bazaar” będzie pozycjonowany? - Uważam, że w Polsce w błędny sposób używana jest nazwa „magazyny luksusowe”. Takie tytuły, jak „Twój Styl” czy „Pani” to oczywiście pisma z wyższej półki, ale są to tytuły kobiece, a nie luksusowe. My wprowadzamy do Polski zupełnie nowy segment, którego tutaj jeszcze nie było. I tak naprawdę nie będziemy mieli konkurencji - podkreśla Marquard.
W jaki sposób Jürg Marquard z perspektywy obcokrajowca postrzega sytuację na polskim rynku wydawniczym? - Prawdą jest niestety to, że większości wydawnictw obecnych w Polsce nie wiedzie się teraz dobrze. Nie sądzę, aby wydawnictwa wiecznie walczyły o to, by za wszelką cenę utrzymać swój udział w rynku. Raczej należy spodziewać się tendencji konsolidacyjnych. Jednak, kiedy i w jaki dokładnie kierunku to może pójść, tego nie jestem w stanie prorokować - mówi Marquard.
Właściciel grupy Marquard Media wspomina, że na samym początku Polska była dla zagranicznych koncernów swoistym wydawniczych Eldorado. - Gdy ponad 20 lat temu zacząłem w Polsce wydawać magazyny „Popcorn” oraz „Dziewczyna”, nie byłem na tym rynku jedyny. Masowo zaczęły się pojawiać w Polsce przede wszystkim niemieckie wydawnictwa. Taka sytuacja sprawiła, że Polska stała się miejscem ciągłej, bardzo ostrej walki cenowej i z tego powodu polski rynek do dzisiaj jest bardzo trudny. Nigdzie nie jest pod tym względem tak źle, jak tutaj - twierdzi Jürg Marquard.
Z Jürgiem Marquardem, założycielem i właścicielem grupy Marquard Media, rozmawiamy o potencjale wydanej właśnie przez niego polskiej edycji magazynu „Haper’s Bazaar”, sytuacji na rynku mediów oraz o jego doświadczeniach wydawniczych w Polsce na przestrzeni lat.
Krzysztof Lisowski: Jakie nadzieje wiąże Pan z pojawieniem się na rynku polskiej wersji magazynu „Harper’s Bazaar”?
Jürg Marquard, właściciel Grupy Marquard: Nie będę ukrywał, że z pojawieniem się w Polsce magazynu „Harper’s Bazaar” wiążę duże nadzieje. Na polskim rynku jestem obecny od ponad 20 lat. Te lata to był czas wielu wzlotów, ale też upadków. W segmencie magazynów dla kobiet zaistniałem 15 lat temu wraz z wydaniem „Cosmopolitan”, który okazał się sukcesem. Mam nadzieję, że „Harper’s Bazaar” też stanie się popularny i będzie tzw. „wzlotem”.
Mówi Pan o wzlotach i upadkach. Co było w Pana przypadku zatem porażką?
Gdy patrzę z perspektywy, mogę powiedzieć, że niepowodzeniem była niemiecka premiera „Harper’s Bazaar”. Błędem było wydanie tego tytułu na rynku, na którym już od kilkunastu lat wydawany był „Vouge”.
A w Polsce?
Jeśli chodzi o Polskę, to miałem problemy, kiedy zaangażowałem się w rynek prasy codziennej. Teraz skupiam się na rynku magazynów, tutaj panuje nieco pewniejsza sytuacja.
W Polsce magazynu „Vouge” pewnie jeszcze przez jakiś czas nie będzie. To jednak i tak duże ryzyko, wydawanie w naszym kraju miesięcznika z najwyższej półki, jakim jest „Harper’s Bazaar” w czasie bardzo poważnego kryzysu...
Zastanawialiśmy się już od kilku lat na wydaniem „Harper’s Bazaar” w Polsce, ale jakoś zawsze coś stawało nam na drodze. A to kryzys, o którym Pan mówi, a to kwestie finansowe. Ale przecież w jakimś momencie trzeba w końcu się odważyć i podjąć decyzję. Okazało się, że jest zapotrzebowanie na tytuł z najwyższej półki, potwierdziło to także ogromne zainteresowanie ze strony reklamodawców, którzy wykupili u nas w pierwszym numerze 60 stron z reklamami. Tak naprawdę to jest znacznie więcej niż oczekiwaliśmy, więc jesteśmy jak najlepszej myśli.
A jakie macie oczekiwania, jeśli chodzi o sprzedaż? Pierwszy numer na pewno spotka się z zainteresowaniem ze strony odbiorców, ale nie boi się Pan, że kolejne numery będą się sprzedawać w nakładzie co najwyżej 15-20 tys. egzemplarzy?
Jeśli „Harper’s Bazaar” będzie się sprzedawać w nakładzie 40-50 tysięcy, będę zadowolony.
W kim upatrywałby Pan bezpośredniej konkurencji dla Waszego nowego tytułu? Segment tzw. magazynów luksusowych funkcjonuje w Polsce już od jakiegoś czasu. Tytuły takie, jak „Twój Styl”, „Pani” czy „Elle” mają ugruntowaną pozycję. Ciężko będzie je przebić?
Uważam, że w Polsce w błędny sposób używana jest nazwa „magazyny luksusowe”. Tytuły, które Pan wymienił, to oczywiście pisma z wyższej półki, ale są to tytuły kobiece. My wprowadzamy do Polski zupełnie nowy segment, którego tutaj jeszcze nie było. I tak naprawdę nie będziemy mieli konkurencji.
Za granicą działa Pan prężnie od wielu lat. Jak Pan ocenia z perspektywy zagranicznej polski rynek wydawniczy?
Na samym początku Polska była dla zagranicznych koncernów wydawniczych swoistym Eldorado. Gdy ponad 20 lat temu zacząłem w Polsce wydawać magazyny „Popcorn” oraz „Dziewczyna”, nie byłem na tym rynku jedyny. Masowo zaczęły się pojawiać w Polsce przede wszystkim niemieckie wydawnictwa. Taka sytuacja sprawiła, że Polska stała się miejscem ciągłej, bardzo ostrej walki cenowej i z tego powodu polski rynek do dzisiaj jest bardzo trudny. Nigdzie nie jest pod tym względem tak źle, jak tutaj.
Na rynku krążą informacje, że kilka wydawnictw prowadzi rozmowy, aby wypracować model współpracy, dzięki któremu możliwe byłoby przeciwstawienie się polityce cenowej prowadzonej przez potentata na rynku, jakim jest wydawnictwo Bauer. Czy to prawda?
Nie mam żadnych informacji na ten temat. To, że Bauer ma w Polsce bardzo stabilną pozycję lidera, jest faktem. Na szczęście Marquard Media ma w Polsce w portfolio tytuły, który nie stanowią w większości bezpośredniej konkurencji dla Bauera. W tej sprawie jestem zatem w miarę spokojny. Specjalizuję się w wydawaniu magazynów. Ten segment ma się dużo lepiej niż np. segment prasy codziennej, który ma bardzo poważne problemy.
Badania pokazują, że wiele polskich czytelniczek z chęcią kupuje zagraniczne wersje magazynów luksusowych takich, jak „Vouge” czy „Harper’s Bazaar”. Nie boi się Pan, że niektóre czytelniczki będą się po prostu bały tego, że polska wersja „Harpers’a” będzie zbyt słaba, gorsza od pierwowzoru?
Jeśli chodzi o amerykańską i brytyjską wersję „Harper’s Bazaar”, to w Polsce sprzedaje się nie więcej niż 2 tysiące ich egzemplarzy. Tak więc dla nas ta ilość nie jest absolutnie żadnym zagrożeniem. Poza tym, gdy oglądam polskie wydanie, dochodzę do wniosku, że w niczym ono nie ustępuje wydaniom zagranicznym, jest na takim samym poziomie.
Jak Pan myśli, jaka jest przyszłość polskiego rynku wydawniczego w tej trudnej rzeczywistości, jaką mamy?
Prawdą jest niestety to, że większości wydawnictw obecnych w Polsce nie wiedzie się teraz dobrze. Nie sądzę, aby wydawnictwa wiecznie walczyły o to, by za wszelką cenę utrzymać swój udział w rynku. Raczej należy spodziewać się tendencji konsolidacyjnych. Jednak, kiedy i w jaki dokładnie kierunku to może pójść, tego nie jestem w stanie prorokować.
Dlaczego z pewną ostrożnością inwestuje Pan w segment internetowy? Wydawane przez Pana magazyny w Polsce nie mają swoich stron internetowych. Czy coś się będzie działo w tej kwestii? Co z wersjami magazynów na urządzenia mobilne, które stają się przecież coraz popularniejsze?
Podstawowy problem to oczywiście kwestie finansowe. Na internetowych wersjach magazynów bardzo trudno jest zarobić jakiekolwiek pieniądze. Ciężko jest znaleźć model, dzięki któremu wersje internetowe różnych mediów mogą się spieniężyć. Poza tym to nieprawda, że moje magazyny w ogóle nie mają wersji internetowych, dokonaliśmy zakupu kilku serwisów plotkarskich. Jeśli chodzi zaś o urządzenia mobilne, to mam świadomość ich rosnącego potencjału, ale wciąż jednak zbyt mało osób jest w posiadaniu tabletów czy iPadów. Na takie rozwiązania przyjdzie w naszym przypadku jeszcze czas.
Wprowadza Pan na rynek luksusowy magazyn dla kobiet. Czy myśli Pan, że przyjdzie wreszcie czas na luksusowy magazyn dla mężczyzn?
Wciąż się nad tym zastanawiamy, ale nie podjęliśmy jeszcze żadnych decyzji. Uważam, że na pewno jest w Polsce miejsce na luksusowy magazyn dla mężczyzn, który mógłby być pozycjonowany wyżej niż „Playboy”, ale na razie nie ma jeszcze żadnych rozstrzygnięć w tej kwestii.
W czasie, kiedy wprowadzony do naszego kraju zostaje „Harper’s Bazaar”, podejmowane są kluczowe decyzje w zarządzie polskiego oddziału wydawnictwa. Czy odejście Beaty Milewskiej i Tomasza Zięby ma jakieś drugie dno?
Ta sprawa nie ma drugiego dna. Tomasz Zięba i Beata Milewska przez te wszystkie lata wykonali świetną pracę, która ukształtowała i wzmocniła pozycję Marquarda na rynku mediów w Polsce. Jestem im za to bardzo wdzięczny. Odchodzą z powodów prywatnych.
O rozmówcy
Jürg Marquard, szwajcarski wydawca, założyciel i właściciel grupy Marquard Media. Swoją pierwszą gazetę założył po zdanej maturze za pieniądze, które pożyczył od swoich szkolnych kolegów. Przez wiele lat pracował jako dziennikarz radiowy i telewizyjny. Największe sukcesy wydawnicze Marquarda to m.in. publikacja na rynku niemieckojęzycznym i międzynarodowym magazynów „Popcorn” oraz „Cosmopolitan”. W Polsce Marquard wydaje m.in. magazyn „Harper’s Bazaar”, „Cosmopolitan”, „Playboy”, „CKM”, „Shape”, „Joy”, „Hot Moda & Shopping”, „Voyage”, jak również serwisy milion kobiet.pl, kozaczek.pl oraz zeberka.pl.
Dołącz do dyskusji: Jürg Marquard: W Polsce nie ma magazynów luksusowych