SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Najgorszy początek kinowego lata od 29 lat. Wakacyjny hit to melodia przeszłości

Początek letniego okresu w amerykańskim box office przypada zwyczajowo w ostatni weekend maja w związku z obchodzeniem poniedziałkowego święta Memorial Day. Wakacyjny blockbuster to coraz wyraźniej melodia przeszłości, ale tegoroczny wynik jest najgorszy od niemal 30 lat. Zawiodła przede wszystkim “Furiosa”.

"Furiosa" i "Garfield" ze słabymi wynikami

Od kilku lat coraz częściej słychać narzekania kinomaniaków, recenzentów filmowych i członków środowiska artystycznego na powolną i nieuniknioną śmierć wakacyjnego blockbustera. Trend zapoczątkowany przez “Szczęki” w 1975 roku, gdy film Stevena Spielberga wbrew prognozom okazał się gigantycznym hitem, zanika coraz wyraźniej i wymaga od wytwórni filmowych poszukiwania nowych strategii. Nie oznacza to oczywiście, że na wakacje do kin nie trafiają już żadne hity, ale wymagają innego podejścia i nowych sposobów na efektywny marketing.

Podwójna lipcowa premiera “Barbie” i “Oppenheimera” na krótką chwilę przywróciła nadzieję, że “kino nie zginęło” a w wakacje wciąż da się robić gigantyczne pieniądze w box office. Coraz wyraźniej widać jednak, jak wielki wpływ na sukces obu produkcji miał internetowy fenomen znany jako “Barbenheimer”. A sztuczne powtórzenie podobnego zjawiska jest niemalże niemożliwe. Maj 2024 roku nie przyniósł “Furfielda" ani “Gariosy”.

“Furiosa” i “Garfield” wygrały weekend z Memorial Day

Przedłużony weekend zakończony przez Memorial Day (amerykańskie święto narodowe organizowane co roku w ostatni poniedziałek maja) jest uznawany w Hollywood za symboliczny początek wakacyjnego okresu w kinach. W tym roku swoją premierę w tym okresie miały dwa filmy, które zdaniem analityków miały potencjał, by stać się największymi blockbusterami pierwszej części lata (aż do wejścia do kin “Deadpool & Wolverine”). Niestety, ani “Furiosa”, ani “Garfield” nie przyciągnęły do kin tłumów.

Według wstępnych szacunków, które nie obejmują jeszcze pełni wyników za poniedziałek, obie produkcje idą łeb w łeb. W przeciwieństwie do “Barbie” i “Oppenheimera” ich start jest jednak wyjątkowo słaby. Wręcz rekordowo. Jak podaje Hollywood Reporter, bez względu na to, czy “wyścig żółwi” wygra “Furiosa” czy “Garfield”, żaden z tytułów nie zbierze więcej niż 31 mln w amerykańskim box office.

To fatalne wieści zwłaszcza dla Warner Bros. Pictures, ponieważ analizy przed premierą prequela “Mad Maxa” wskazywały raczej na wynik między 40 a 45 mln. “Garfield” miał z kolei zarobić 30-35 mln w omawianym okresie, więc wytwórni Sony łatwiej będzie przełknąć tą gorzką pigułkę. Co gorsza, “Furiosa” wcale nie radzi sobie lepiej poza granicami Stanów Zjednoczonych. Produkcja zadebiutowała w piątek w 75 dodatkowych terytoriach, skąd wyciągnęła marne 33,3 mln dol.

Najgorszy start lata w Hollywood od 29 lat

Nie licząc 2020 roku, gdy większość kin była zamknięta z powodu pandemii, żaden film debiutujący w trakcie ostatniego weekendu maja nie odniósł tak słabego wyniku od czasu “Kacpra”, który zgarnął w 1995 roku 22 mln dolarów. A ta kwota nie została skorygowana o inflację, więc w rzeczywistości porównanie wypada jeszcze gorzej dla “Garfielda” i “Furiosy”. Łączny wynik dla wszystkich filmów też był najgorszy od 29 lat i wyniesie między 127 a 130 mln (ponownie, nie biorąc pod uwagę pandemicznych lat 2020-21). Oznacza to spadek o 36 proc. względem zeszłego roku.

Wszystko to składa się na obraz, który wydaje się wyjątkowo ponury, ale wcale nie jest do końca jednoznaczny. Jak podaje Box Office Mojo, letni sezon kinowy zwyczajowo obejmuje około 40 proc. ogólnego wyniku w box office. W zeszłym roku między majem a początkiem września dzięki fenomenowi "Barbenheimera" udało się przekroczyć 4 mld dolarów, co przełożyło się na 45 proc. całości. Coraz więcej znaków wskazuje jednak na to, że mieliśmy wtedy do czynienia z wyjątkiem od reguły.

 

Od 2020 roku wynik 4 mld dolarów udało się bowiem przekroczyć zaledwie raz i nic nie wskazuje, by nadchodzące miesiące miały w tym temacie cokolwiek zmienić. Tym bardziej, że dwie wytwórnie odpowiedzialne za zwykle dominujące w tym okresie filmy superbohaterskie w zasadzie odpuściły pierwszą połowę 2024 roku. Końcówka maja najpierw długo należała do “Gwiezdnych wojen”, a następnie pałeczkę przejął Marvel. Zeszłoroczne strajki aktorów w Hollywood wymusiły jednak zmianę premiery “Deadpool & Wolverine” z 3 maja na 24 lipca (26 lipca w Polsce).

“Deadpool & Wolverine” uratuje lato?

Jednocześnie trzeba mieć na uwadze, że Hollywood ma coraz mniejsze powody, by szukać ratunku dla swoich finansów w kinie superbohaterskim. Produkcje MCU debiutujące po pandemii w okresie letnim zarabiały porządnie pieniądze, ale żaden z nich nawet nie zbliżył się do wyniku “Avengers: Koniec gry”. A tytuły mające swoją premierę wcześniej lub później radziły sobie jeszcze gorzej, co przy rosnących kosztach i ogólnym zmęczeniu tego rodzaju treściami doprowadziło Disneya i Warner Bros. do podjęcia desperackiej zmiany kursu.

Nie jest więc tak, że debiut jednego wyczekiwanego filmu magicznie odmieni głębsze problemy, które toczą obecnie Hollywood. Amerykańskie wytwórnie zostały zdominowane przez ludzi, którym zależy tylko i wyłącznie na zysku, a chcą go osiągnąć przede wszystkim przez minimalizację ryzyka. Z drugiej strony, każdy pojedynczy sukces sprawia, że giganci branży rozrywkowej zaczynają podejmować nieracjonalne decyzje. Tyczy się to choćby budżetów, które przez lata urosły do niewyobrażalnych rozmiarów.

W tym kontekście warto wrócić do “Furiosy”. Przy całej mojej osobistej sympatii do uniwersum George'a Millera trudno było oczekiwać, że będziemy tu mieli do czynienia z blockbusterem na miarę “Barbie” czy “Oppenheimera”. Uznawany powszechnie za jeden z najlepszych filmów akcji w historii “Mad Max: Na drodze gniewu” zgarnął 380 mln dolarów i to przy sporym budżecie, więc nie był dla Warnera gigantycznym hitem. A tutaj mamy do czynienia z prequelem (standardowo zarabiają gorzej od sequeli), w którym w dodatku nie grają główni aktorzy znani z poprzedniej części. Przykłady takich filmów jak “Han Solo: Gwiezdne wojny - historie”, “Terminator: Genisys” oraz “Igrzyska śmierci: Ballada ptaków i węży” pokazują, że podobny koncept jest niełatwo sprzedać odbiorcom. Tymczasem Warner Bros. pozwoliło urosnąć budżetowi “Furiosy” do 168 mln dolarów i to nie licząc dodatkowych kosztów związanych z marketingiem i reklamą.

Netflix i streamerzy uszczuplają box office

W tej dyskusji nie można też zapomnieć o jednym istotnym aspekcie, który wpływa na gorsze wyniki wakacyjnego box office po 2020 roku. Chodzi oczywiście o nagły wzrost znaczenia serwisów streamingowych. Kina stają przed obliczem coraz większej konkurencji i choć zdaniem wielu widzów mają swoje wyjątkowe atuty, to nie wszyscy podzielają taki punkt widzenia. Prezes platformy Netflix Ted Sarandos w najnowszej rozmowie z “New York Timesem” przekonywał, że fenomen “Barbie” i “Oppenheimera” byłby równie wielki, gdyby te produkcje zadebiutowały w streamingu.

- Oba filmy byłyby świetna dla Netflixa. Oba na pewno cieszyłyby się u nas równie wielką widownią. Nie ma powodu wierzyć, że jakieś filmy pasują czy nie pasują do streamingu. Nie sądzę, by jakikolwiek film był lepszy dla wszystkich ludzi z powodu wielkości ekranu" - zapewnił Sarandos.

Bez względu na to, czy zgadzamy się z jego słowami czy nie, wpływu platform VOD nie można lekceważyć. Widać zresztą wyraźnie, że ich obecność na rynku odbiła się na liczbie produkcji debiutujących w wakacje w kinach. Jak wyliczyło Associated Press, że w tym roku do szerokiej dystrybucji w USA trafią 32 filmy, tyle samo co w poprzednim. Przed 2020 rokiem ta liczba zwyczajowo przekraczała 40 premier.

Dziś mało kto traktuje letnie wyjścia do kina jako ważną element socjalizacji i coś, co robi się z najbliższymi. Czemu zresztą miałoby być inaczej, skoro w międzyczasie można obejrzeć jedną z dziesiątek nowym produkcji debiutujących na Netflixie, Maxie czy Prime Video? Każdy z nas ma ograniczony czas, który może spędzać na tego typu rozrywki. A wakacyjny blockbuster po prostu coraz częściej pada ofiarą wszystkich tych niewygodnych dla niego okoliczności.

Dołącz do dyskusji: Najgorszy początek kinowego lata od 29 lat. Wakacyjny hit to melodia przeszłości

4 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
bredny
Nad Max jest super a dzisiaj ludzie wolą VOD i po co oglądać w kinie jak za kilka miesięcy będzie to VOD
8 0
odpowiedź
User
Krasawica
Prezes Heliosu Agory zacierał już łapki, że Garfield i Furioza uratują mu II/III kwartał 2024 r.

Cóż, prezesowi Heliosu Agory pozostaje jedynie furioza - z powodu deficytu w kabzie.

Garfield biznesu.
11 1
odpowiedź
User
aflonsik
Nad Max jest super a dzisiaj ludzie wolą VOD i po co oglądać w kinie jak za kilka miesięcy będzie to VOD

a nawet kilka tygodni, a nawet parę tygodni
1 0
odpowiedź