„Wiedźmin” zbiera różne oceny polskich widzów i recenzentów. „Bardziej "Kroniki Shannary" niż "Gra o tron"”
Netflix udostępnił pierwszy sezon serialu „Wiedźmin” na podstawie prozy Andrzeja Sapkowskiego. Jedna z najbardziej oczekiwanych od wielu miesięcy premier nie wywołała entuzjazmu wielu widzów i recenzentów, podzieliła też w ocenach tych którzy komentują jakość serialu dla Wirtualnemedia.pl. - „Wiedźmin” spełnił oczekiwania i ma unikalną atmosferę, choć najlepiej oglądać go od trzeciego odcinka - twierdzi część komentatorów. Druga ocenia: - W serialu nie ma śladu humoru Sapkowskiego, produkcja jest nierówna i bliżej jej do „Kronik Shannary” niż do „Gry o tron”.
Serial „Wiedźmin” oparty na prozie Andrzeja Sapkowskiego został wprowadzony przez Netflix zgodnie z zapowiedziami 20 grudnia 2019 r. W środę na warszawskim Torze Służewiec odbyła się oficjalna polska premiera serialu z udziałem twórców, aktorów, dziennikarzy i fanów.
Na wydarzeniu obecni byli aktorzy m.in. Henry Cavill, Anya Chalotra i Freya Allan oraz twórcy: showrunnerka Lauren S. Hissrich i producent wykonawczy Tomek Bagiński, którzy wzięli udział w panelu poprzedzającym seans. Z obsady byli obecni także Joey Batey (Jaskier), Eamon Farren (Cahir), Wilson Radjou-Pujalte (Dara) oraz Maciej Musiał (Sir Lazlo).
Oparty na bestsellerowej serii powieści Andrzeja Sapkowskiego serial „Wiedźmin” to opowieść o przeznaczeniu i rodzinie. Geralt z Rivii, samotny łowca potworów, stara się odnaleźć swoje miejsce w świecie, w którym ludzie często okazują się gorsi niż najstraszniejsze monstra. Na swojej drodze spotyka potężną czarodziejkę i skrywającą niebezpieczny sekret młodą księżniczkę. Teraz we trójkę muszą odnaleźć się pośród czyhających na nich na Kontynencie niebezpieczeństw.
W polskiej wersji dubbingowanej Geraltowi z Rivii głosu użyczył Michał Żebrowski, Yennefer - Justyna Kowalska, Ciri - Natalia Smagacka, a Jaskrowi - Marcin Franc. Żebrowski prawie 20 lat temu zagrał Geralta w polskim filmie i serialu na podstawie serii wiedźmińskiej, produkcja zebrała mocno krytyczne recenzje.
W „Wiedźminie” Netfliksa w jedną z głównych ról, czarodziejkę Yennefer, wcieliła się Anya Chalotra. W pozostałych rolach Jodhi May (Gra o Tron, Geniusz) jako Calanthe, Björn Hlynur Haraldsson (Fortitude) jako Eist, Adam Levy (Knightfall, Przekręt) jako Myszowór, MyAnna Buring (Ripper Street: Tajemnica Kuby Rozpruwacza, Lista płatnych zleceń) jako Tissaia, Mimi Ndiweni (Black Earth Rising) jako Fringilla, Therica Wilson-Read (Profil) jako Sabrina, Emma Appleton (The End of The F**king World) jako Renfri, Eamon Farren (A.B.C.,Twin Peaks) jako Cahir, Joey Batey (Templariusze, Cormoran Strike) jako Jaskier, Lars Mikkelsen (House of Cards, Sherlock) jako Stregobor, Royce Pierreson (Wanderlust, Judy) jako Istredd, Maciej Musiał (1983) jako Sir Lazlo, Wilson Radjou-Pujalte (Jamillah & Aladdin, Dickensian) jako Dara oraz Anna Shaffer (Harry Potter) jako Triss.
Pierwszy sezon produkcji składa się z 8 odcinków, z których każdy trwa około godziny. Netflix zapowiedział już, że zrealizowany zostanie 2. sezon „Wiedźmina" - zdjęcia ruszą w przyszłym roku, a premiera jest zaplanowana na 2021 rok.
„Wiedźmin” z mieszanymi ocenami
„Wiedźmin” był jedną najbardziej oczekiwanych tegorocznych oryginalnych produkcji Netfliksa, jednak od momentu pojawienia się w bibliotece serwisu wzbudził wiele kontrowersji i skrajnych ocen.
Część polskich widzów w mediach społecznościowych (m.in. na fanpage’u Netfliksa) pochwaliło serial za udane przeniesienie na ekran prozy Sapkowskiego i nie kryło swojego oczekiwania na zapowiedziany kolejny sezon serii. Pojawiły się też mniej entuzjastyczne komentarze wskazujące np. na słabą jakość efektów specjalnych.
Z kolei krytycy filmowi, zarówno w Polsce jak i za granicą w większości nie kryli rozczarowania „Wiedźminem”. Recenzenci w naszych mediach zwracali uwagę m.in. na to że serial wybiórczo traktuje literacki pierwowzór i jest przeznaczony dla masowego zachodniego widza, który zwykle nie zna książek Sapkowskiego.
Autorzy recenzji w zagranicznych serwisach poświęconych rozrywce, takich jak Vanity Fair, Indie Wire czy Entertainment Weekly podkreślali z kolei braki w ciągłości narracji i fabularny chaos, w którym widzowi trudno zrozumieć poszczególne wątki obecne w serialu.
Udana produkcja, oceniać od trzeciego odcinka
Recenzenci w rozmowach z Wirtualnemedia.pl nie są zgodni w ocenie „Wiedźmina”. Każdy z nich zwraca uwagę na inne elementy decydujące o jakości wyczekiwanej produkcji Netfliksa.
Tomasz Raczek, krytyk filmowy życzliwym okiem patrzy na premierowy sezon „Wiedźmina”, choć zastrzega że najlepiej nie oceniać serialu od samego początku.
- Uważam „Wiedźmina” od Netfliksa za udany serial fantasy – przyznaje Tomasz Raczek. - Szczególnie z punktu widzenia tych, którzy nie znają książek Sapkowskiego i nie czują imperatywu porównywania.
Nasz rozmówca przestrzega że trzeba uważać, aby nie zacząć oceniać przed trzecim odcinkiem bo dwa pierwsze są najsłabsze. Krytyk potwierdza, że po pierwszych dwóch częściach serii zaczęła ją realizować inna ekipa niż na starcie, co korzystnie wpłynęło na jakość produkcji.
- Robi wrażenie dopracowanie wizualne obrazów, lekkość dowcipu (chwilami przypominająca wręcz humor angielski) i różnorodne aktorstwo – ocenia Raczek. - Aktorzy naprawdę tu grają, a nie tylko odtwarzają literackie pierwowzory. Soczysta kreacja Jodhi May jako Królowej Calanthe, seksualnie magiczna Anya Chalotra jako czarodziejka Yennefer i znakomity duet: Henry Cavill czyli Geralt (męski, trochę autystyczny ale nie pozbawiony brawurowej riposty) i Joey Batey jako szalony trubadur Jaskier (pełen młodzieńczej fantazji, ale i racjonalnego podejścia do swego zawodu). Para jak Don Kichot i Sancho Pansa au rebour. Tyle że ten Don Kichot jest wiedźminem! Ogólna ocena ode mnie to 7/10 - podsumowuje Raczek.
Dawid Muszyński, redaktor naczelny naEKRANIE.pl także przyznaje, że „Wiedźmin” spełnił oczekiwania, choć z drugiej strony nie jest wybitną realizacją w historii gatunku.
- „Wiedźmin” Netfliksa już w chwili ogłoszenia o tym że powstanie zderzył się z ogromnymi oczekiwaniami fanów – przypomina Dawid Muszyński. - Wszyscy oczekiwali produkcji, która uchwyci klimat sagi ale także będzie swoim wyglądem nawiązywać do gier, które podbiły serca graczy na całym świecie. I po obejrzeniu pięciu odcinków muszę powiedzieć, że Netflix stanął na wysokości zadania.
Zdaniem naszego rozmówcy produkcja napisana przez showrunnerkę Lauren S. Hissrich ma w sobie unikalny klimat znany nam z książek Andrzeja Sapkowskiego.
- Niestety, jest to też produkcja bardzo nierówna, która bardzo powoli się rozkręca. Widz musi zmusić się do obejrzenia nudnych dwóch pierwszych odcinków by dotrzeć do tej ciekawszej części – ocenia Muszyński. - Pod względem wizualnym „Wiedźmin” nie stoi na najwyższym poziomie. Jest raczej średnią półką i przypomina wiele seriali fantasy, jakie mamy na rynku. Wiem, że jako widz i fan książek Sapkowskiego oczekiwałem czegoś na wyższym poziomie, ale to jestem w stanie się z tym pogodzić ponieważ serial pod względem castingu rekompensuje mi te braki. Henry jest idealnym Geraltem.
Według naczelnego naEKRANIE.pl „Wiedźmin” spełnia pokładane w nim nadzieje, choć nigdy nie będzie produkcją pierwszoligową elektryzującą fanów na całym świecie. To ciekawy serial fantasy ze średniej półki.
„Xena - wojownicza księżniczka", a nie „Gra o tron”
Zupełnie inaczej niż poprzedni recenzenci ocenia „Wiedźmina” Artur Kurasiński, bloger technologiczny i miłośnik kina, który nie kryje głębokiego rozczarowania serialem.
- Należy przede wszystkim pogratulować Tomkowi Bagińskiemu za wytrwałość w poszukiwaniu partnerów do stworzenia serialowego „Wiedźmina" – podkreśla Artur Kurasiński. - Zapewne katalizatorem były finansowe sukcesy gier CD Projekt RED, niemniej udało się i możemy patrzeć na adaptację pierwszej polskiej książki w repozytorium Netfliksa.
Nasz rozmówca zaznacza, że jest to adaptacja a nie ekranizacja, bo twórcy czerpią wiele z książek Sapkowskiego, ale też bardzo wybiórczo i dość znacząco te treści modyfikują. Struktura serialu jest mocno szarpana - widz bez wiedzy na temat książek może czuć się miotany tymi skokami w czasie i pokazywaniu wydarzeń i kolejnych postaci.
- Niestety nie udało się oddać tego co najpiękniejsze i najlepsze w prozie Sapkowskiego - dowcipy są mierne, a dialogi sztywne – ocenia Kurasiński. - Wiadomo już dlaczego showrunnerka Lauren Hissrich tak mocno dystansowała się od porównań do „Gry o Tron" - produkcja HBO przebija tę netfliksową w każdym calu.
Ekspert przyznaje, że bardzo chłodno przyjmowane teasery i trailery „Wiedźmina” okazały się zawierać najlepsze sceny i niestety serial niczym nie zaskoczył pozytywnie.
- Henry Cavill czyli filmowy Geralt gra bardzo oszczędnie, posługuje się bardzo ograniczonym zestawem póz a jego ekranowi towarzysze niestety wypadają jeszcze gorzej – przyznaje Kurasiński. - Aktorka grająca Yennefer ani nie ma nic z magii, ani seksapilu książkowej czarodziejki. Język wizualny serialu został postawiony w kontrze do tego co widzimy w grze (pewnie dział prawny Netflikaa mocno o to zadbał) oraz tego co widzieliśmy w innych produkcjach fantasy w ostatniej dekadzie. Co dziwne efekty specjalne są czasami gorsze od tych, które widzieliśmy we „Władcy Pierścieni" 18 lat temu.
Według recenzenta dowcip od którego skrzą się książki Andrzeja Sapkowskiego ginie w gonitwie mniej udanych scen mających pchać akcję serialu do przodu. Kultowe sceny z książek albo zostały usunięte albo zmienione tak, że są swoją parodią.
- Serial jest też źle oceniany na takich portalach jak Metacritic i Rotten Tomatoes gdzie królują anglojęzyczni użytkownicy (a to oni są głównymi odbiorcami serialu) – zaznacza Kurasiński. - Bardzo jestem ciekaw czy Netflix dotrzyma słowa i faktycznie nakręcone zostaną kolejne sezony. „Wiedźminowi" bliżej do młodzieżowych produkcji takich jak „Xena - wojownicza księżniczka" czy „Kroniki Shannary" niż do „Gry o Tron". Niemniej zapewne produkcja Netfliksa będzie finansowym hitem i zwróci się. Co w dobie masowej produkcji contentu przez platformy streamingowe będzie i tak sukcesem – kończy Kurasiński.
Artur Roguski, niezależny ekspert ds. komunikacji digital i social media, autor bloga whysosocial.pl. nie jest tak bezwzględny dla „Wiedźmina” jak Kurasiński, wskazuje zarówno kilka atutów, jak i mankamentów serii.
- Premiera „Wiedźmina” bez wątpienia była jednym z najbardziej wyczekiwanych wydarzeń w tym roku w Polsce – przyznaje Artur Roguski. - Trzeba przyznać, że Netflix odpowiednio podgrzewał wokół niej atmosferę poprzez umiejętne dawkowanie informacji. Świetnym pomysłem było przygotowanie dubbingu z Michałem Żebrowskim, który jako pierwszy, wiele lat temu, wcielił się w rolę Geralta z Rivii.
Według Roguskiego wydaje się, że sama produkcja nie sprostała oczekiwaniom. Zarówno w Polsce jak i na świecie wielu krytyków nie oceniło zbyt dobrze serialu Netfliksa.
- Na pierwszy ogień trafia scenariusz i sposób opowiadania historii. Serial jest przegadany, akcja nie jest dynamiczna – ocenia nasz rozmówca. Mam wrażenie, że każdy z odcinków mógłby zostać skrócony o 10-15 minut bez szkody dla fabuły. Zapewne w miarę jak będą się pojawiać nowe sezony to się zmieni. Trójka głównych postaci wymagała odpowiedniego wprowadzenia, zbudowania ich historii, które będą podłożem dla dalszych wydarzeń w uniwersum „Wiedźmina”.
Recenzenta zawiodły również efekty specjalne i sceny batalistyczne. Daleko im do poziomu „Gry o Tron”, która ustawiła poprzeczkę bardzo wysoko.
- Ciekawe czy te ubytki wynikały ze zbyt małego budżetu, czy braku czasu na realizację – zastanawia się Roguski. - Podsumowując: „Wiedźmin” nie jest złym serialem, ale też nie należy do wybitnych, a tego oczekiwaliśmy po zapowiedziach i szumie jaki od kilku miesięcy był wywoływany wokół produkcji. Henry Cavill, wbrew dużym obawom, pociągnął ten serial i chyba tylko dzięki jego fanom „Wiedźmin” na IMDb ma dwa dni po premierze wysoką notę 9/10 z niemal 30 tysięcy oddanych głosów. Kolejne sezony oczywiście obejrzę, jednak nie będę na nie czekał w taki sposób jak na pierwszy. No chyba, że Netflix znowu umiejętnie będzie podgrzewać atmosferę. Tylko ile razy można dać się nabrać w ten sam sposób? Patrząc na dwa finałowe sezony „Gry o Tron” myślę, że wielokrotnie - zaznacza Roguski.
Netflix ma 158 mln abonentów
W III kwartale br. Netflix osiągnął wzrost przychodów o ponad 31 procent, a zysk netto spółki wyniósł 665 mln dolarów. W ciągu trzech miesięcy serwis odwrócił spadkowy trend dotyczący użytkowników w USA, jednak w sumie osiągnął niższą od zakładanej liczbę nowych subskrybentów. Obecnie na całym świecie z Netfliksa korzysta z górą 158 mln abonentów.
Pod koniec kwietnia firma poinformowała, że zwiększy swoje zadłużenie o 2 mld zł, a środki te zostaną przeznaczone na realizację nowych treści i zakup licencji do zewnętrznych produkcji.
Platforma nie ujawnia, ilu płacących użytkowników ma w Polsce. Z szacunków Amper Analysis wynika, że może ich być 800 tys.
Dołącz do dyskusji: „Wiedźmin” zbiera różne oceny polskich widzów i recenzentów. „Bardziej "Kroniki Shannary" niż "Gra o tron"”