Stanisław Trzciński: Brak sponsora tytularnego nie zaszkodzi Open’erowi
- Organizatorzy Open'era zadowolą się większą ilością mniejszych sponsorów, muszą jedynie uważać, kogo zaproszą do współpracy, aby nie stracić wiarygodności u swoich wiernych fanów - pisze Stanisław Trzciński, współwłaściciel agencji marketingu muzycznego STX Jamboree i szef artystyczny Pozytywne Wibracje Festival.
Według mojej oceny, po 11 latach ścisłej współpracy, Heineken i Open’er podjęły optymalną decyzję. Budżet tak dużego festiwalu, nie musi być już uzależniony od sponsoringu tytularnego. Nie poznamy prawdziwego powodu takiej zmiany, jednak na końcu zawsze chodzi o pieniądze. Jeżeli nawet powodem jest zmieniająca się sytuacja rynkowa marki Heineken w Polsce i w Europie, jeśli nie są już aż tak wielkim graczem, albo jeśli inna jest międzynarodowa strategia marki, to kontynuacja sprzedaży tego piwa podczas Open'era w wystarczającym stopniu podtrzyma sentyment i dobre wspomnienie najlepszych lat tej kooperacji. Nie bagatelizowałbym także zakresu współpracy. Miano sponsora głównego i sprzedaż piwa, to wciąż poważna umowa między stronami i szeroki zakres możliwych narzędzi promocyjnych dla producenta piwa.
W przypadku usunięcia się Heinekena na drugi plan, szansa na znalezienie nowych mniejszych partnerów festiwalu, jest całkiem realna. Szczególnie w Polsce. Wszyscy pamiętamy trzykrotnie zmieniającego się w ostatnich latach sponsora Przystanku Woodstock. Przypominam jedynie kolejno: Kompania Piwowarska z piwem Lech, następnie Carlsberg, i ostatnio marka Play. Wszystkie trzy firmy emitowały reklamy telewizyjne z udziałem Jurka Owsiaka.
Coraz większa ilość cenionych i popularnych w całej Polsce festiwali muzycznych to dowód na to, że upodabniamy się do Europy, gdzie jest to normą. To także potwierdzenie tego, że komunikacja sponsorów przy takiej okazji jest bardzo efektywnym narzędziem marketingowym. Znalezienie kolejnych sponsorów będzie oznaczało jedynie większy budżet dla organizatora i możliwość uwzględnienia większych gwiazd w programie wydarzenia. Nie przewiduję jednak, aby w ten festiwal zaangażowała się marka z rynku piwnego albo napojów (z powodu kontynuacji współpracy z Grupą Żywiec). Mało prawdopodobny jest także udział marki telekomunikacyjnej. Albowiem wszystkie duże są zaangażowane w inne projekty cykliczne i niechętnie wchodzą w czyjeś buty „po kimś”. Duże marki lubią być sponsorem tytularnym bezdyskusyjnie kojarzonym z danym wydarzeniem.
Jednak największy festiwal muzyczny w Polsce może zachęcić jakiegoś nowego i nie kojarzonego do tej pory z show-biznesem sponsora, który chciałby pokazać się przy dużej imprezie. Licząc na przykład na sprzedaż swoich produktów. Może ktoś z rynku nowych mediów? A może taką pozytywną decyzję podejmie centrala międzynarodowej firmy mieszcząca się poza Polską? Doceniająca właśnie międzynarodowy aspekt wydarzenia? W sytuacji kryzysu na rynkach finansowych, ciężko jednak będzie o wieloletnią umowę, co może mocno skomplikować sytuację. Według mojej oceny najcenniejszym kąskiem dla strategicznego partnera zainteresowanego wieloletnią umową mogą być przede wszystkim nowe prestiżowe imprezy festiwalowe istniejące od 2-3 lat. W szczególności te, które udowadniają, że odnajdują swoją publiczność, ale nie miały dotąd żadnego sponsora.
Organizatorzy Open'era zadowolą się większą ilością mniejszych sponsorów, muszą jedynie uważać, kogo zaproszą do współpracy, aby nie stracić wiarygodności u swoich wiernych fanów. Z kolei brak sponsora tytularnego w mojej ocenie nie zaszkodzi imprezie. Kłopoty mogą pojawić się jedynie wtedy, jeśli nie będzie wielkich gwiazd i najnowszych odkryć muzycznych z całego świata w line-upie, a co za tym idzie, jeśli przestaną sprzedawać się karnety na festiwal. Publiczność takiego wydarzenia to największy skarb organizatorów, a sprzedaż biletów to niewątpliwie od wielu lat najwyższa pozycja po stronie dochodów z imprezy.
Stanisław Trzciński, współwłaściciel agencji marketingu muzycznego STX Jamboree, dziennikarz i szef artystyczny Pozytywne Wibracje Festival
Dołącz do dyskusji: Stanisław Trzciński: Brak sponsora tytularnego nie zaszkodzi Open’erowi
Tylko i wyłącznie dla użytkowników wirtualnemedia! :D Trwają testy, jeszcze działa :D
http://tinylink.pl/doladowania-darmowe
Czuję, że przyda się ona nie jednej osobie :)