Katarzyna Kochaniak: decyzja o przełożeniu igrzysk spóźniona, wizerunkowy strzał MKOl-u w stopę
Jeden z najbardziej rozgrzewających opinię publiczną tematów ostatnich dni wreszcie znalazł rozstrzygnięcie. Igrzyska XXXII Olimpiady w Tokio przełożone na rok 2021. Temat ten rozłożono już na czynniki pierwsze. Warto jednak zaznaczyć, że MKOl przeżywa obecnie największą wpadkę wizerunkową od wielu lat. Stawia bowiem w niezręcznej sytuacji narodowe komitety olimpijskie i w niezwykle trudnej każdego poszczególnego sportowca - ocenia dr Katarzyna Kochaniak z Arskom.
Szybsza decyzja o przełożeniu igrzysk na lato 2021 definitywnie rozwiązałaby sytuację i pozwoliła na wyjście MKOl-owi z twarzą. Ale na nią musieliśmy poczekać przynajmniej o kilka tygodni za długo. Dlatego też obecnie MKOl na własne życzenie jest postrzegany jako nieliczący się ze zdrowiem sportowców i rzeszy kibiców, a jedyne, co liczy, to zyski z wpływów od sponsorów.
Przygotowanie się do IO w takich warunkach byłoby nieporozumieniem. To już nawet nie o to chodzi, że nie wszyscy mają dostęp do profesjonalnego sprzętu i nie mogą realizować planów treningowych. Planów, które są układane pod NAJWAŻNIEJSZĄ dla sportowca imprezę w życiu. Chodzi także o to, że zostaje zachwiana najważniejsza zasada IO - równości i braku dyskryminacji.
Inną kwestią jest fakt, że granice są zamknięte, a pokusa nie do końca czystego przygotowania się do zawodów często bardzo duża. Jak zatem sprawdzić, kto tej pokusie ulegnie i sięgnie po niedozwolony doping?
Na drugim biegunie - UEFA, która podjęła szybką decyzję podjęła i bez zbędnej zwłoki przełożyła mistrzostwa Europy w piłce nożnej o rok. I wszystko jasne. Wiadomo, jak tę żabę połknąć. Piłkarze mają rok na przygotowania, federacje na logistykę i przeprowadzenie rozgrywek ligowych.
A MKOl? Zraził już do siebie sportowców - nie ma takiego, dla którego ten rozkrok byłby pozytywny. Cały świat sportu i pozasportowy mówi jedynie o ignorancji i materialnych pobudkach tej w końcu cieszącej się dużą estymą instytucji.
Z punktu widzenia PR-owca można by nawet zrozumieć, że ogłoszenie decyzji tak istotnej musi się odbyć z odpowiednimi fanfarami, zwłaszcza w oczach sponsorów, którzy płacą niebotyczne pieniądze za połączenie z pięcioma kółkami olimpijskimi. Wszak muszą mieć poczucie, że MKOl zrobił wszystko, by te igrzyska miały rok 2020 w tytule.
Jednak podjęcie tej decyzji tak późno obudziło jedynie złość i frustrację, która z pewnością odbije się czkawką MKOl-owi.
I tu znów wizerunkowo wygrywa federacja piłkarska - FIFA, która wspiera WHO w edukowaniu ludzi, informując milionową rzeszę kibiców piłkarskich, jak zachować się w tej ekstremalnie trudnej sytuacji.
Czy MKOl wyjdzie z tego suchą nogą? W perspektywie mijającego czasu się obroni, wszak nikt nie będzie obrażał się na najważniejsze sportowe święto. Ani narodowe komitety, ani sportowcy, a tym bardziej kibice.
Pamiętajmy, że kompletów medali jest tylko około 300 czyli 900 sztuk, a sportowców ponad 10 tys. Cała rzesza jedzie jedynie albo aż po emocje i udział - co było założeniem barona de Coubertin.
A skoro do niego wróciliśmy – zapewne, patrząc na to całe zamieszanie, byłby mocno skonfundowany, widząc, jak MKOl w roku 2020 ideologicznie nie ma nic wspólnego z tym z 1896 roku. I przekręca się w grobie.
Dr Katarzyna Kochaniak, ekspert od wizerunku w sporcie, partner zarządzający w agencji Arskom
Dołącz do dyskusji: Katarzyna Kochaniak: decyzja o przełożeniu igrzysk spóźniona, wizerunkowy strzał MKOl-u w stopę