SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

„Belfer” Canal+ wraca z trzecim sezonem. Rozmawiamy z gwiazdą serialu Maciejem Stuhrem oraz reżyserem Łukaszem Grzegorzkiem

W trzecim sezonie „Belfra” Pawła Zawadzkiego zobaczymy w rodzinnym miasteczku. Małomorze to miejsce, do którego bohater wróci po dramatycznych wydarzeniach będących konsekwencją jego pracy we wrocławskim liceum. Tytułowy Belfer nie jest już tym samym pełnym zapału idealistą, ale zmęczonym życiem mężczyzną po przejściach.

„Belfer”, Canal+ „Belfer”, Canal+

Mimo że za nami już dwa sezony „Belfra”, to wciąż niewiele wiemy o przeszłości głównego bohatera. Okazuje się, że nowe odcinki i powrót do domu rodzinnego, stały się okazją, aby opowiedzieć losy Pawła Zawadzkiego, których dotychczas nie mieliśmy okazji poznać.

- Z tego co wiem, jednym z pierwszych założeń twórców tego sezonu było to, żebyśmy w końcu czegoś się o Pawle dowiedzieli. Mimo że towarzyszył nam od dwóch sezonów, to służył głównie do tego, żeby pokazać nam świat widziany jego oczami. Był samotnym jeźdźcem znikąd i niewiele wiemy o jego przeszłości, poza tym, że ma nieślubne dzieci i miewał dość dziwne przygody. Trzeci sezon dał okazję do tego, żeby lepiej poznać bohatera, zajrzeć w świat jego dzieciństwa i relacji rodzinnych. Mamy okazję poznać jego dawnych przyjaciół i rodzinne miasteczko, a nawet zobaczyć jego pokój z lat młodzieńczych i koszulki z muzycznymi idolami. Paweł ląduje w domu rodzinnym bez żadnego bagażu, więc wraca do ubrań ze swojej starej szafy – w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl mówi Maciej Stuhr, odtwórca głównej roli w serialu „Belfer”.

Fakt, że Paweł Zawadzki przez tak długi czas pozostawał postacią praktycznie bez żadnego kontekstu rodzinnego (poza ciotką, którą poznajemy w pierwszym sezonie) i żadnej historii z poprzedniego życia to swoisty ewenement. Dzięki temu twórcy najnowszego sezonu mieli duże pole manewru w zakresie konstruowania życiorysu bohatera. Czy zobaczymy Belfra we wczesnej młodości w formie retrospekcji?

- Nie będzie retrospekcji, wszystko, czego dowiemy się o przeszłości Belfra wyniknie z bieżących wydarzeń dziejących się w Małomorzu. Tym razem dużo się o nim dowiemy – zarówno o jego rodzinie, jak i jego życiu towarzyskim i uczuciowym. Dowiemy się też sporo o tym, skąd się w ogóle wziął Belfer, taki jakim poznaliśmy go w pierwszym sezonie. Zależało nam (mówię też w imieniu scenarzysty Kacpra Wysockiego i producenta Piotra Dzięcioła i Mariusza Włodarskiego), żeby tym razem powiedzieć więcej o bohaterze. Kiedy zaczęliśmy pracę nad trzecim sezonem, nagle okazało się, że możemy wszystko. Mogliśmy dopisać mu nową biografię, bo nie była ona znana widzowi, mimo że spędził z nim już dwa sezony. Sądziliśmy, że to może być ciekawy krok w rozwoju bohatera - wyjaśnia reżyser „Belfra”, Łukasz Grzegorzek.

Kim jest Paweł Zawadzki?

Paweł Zawadzki w pierwszym sezonie jest zdeterminowany, żeby odkryć tajemnicę śmierci Joanny Walewskiej, ale mimo tragicznych wydarzeń bolesnych dla niego osobiście, nie traci zapału do pracy pedagogicznej. Wierzy, że może pomóc swoim uczniom i dać ich narzędzia do tego, żeby stali się niezależnie myślącymi młodymi dorosłymi. Jednak wraz z upływem czasu i kolejnymi tragediami w życiu bohatera, znika młody idealista. W trzecim sezonie widzimy mężczyznę w kryzysie, który walczy z demonami domu rodzinnego.

- Bardzo zmieniła się postać Pawła. W serialu widać też upływ czasu, Paweł z młodego faceta stał się wraz ze mną, facetem w średnim wieku, albo nawet i dalej. Postanowiłem z tego uczynić atut aktorski i wzmocnić charakteryzację tak, żeby Paweł był człowiekiem po przejściach. Sam też byłem po przejściach – w zeszłym roku złamałem nogę, posiedziałem w domu i przybrałem kilogramów, więc pomyślałem, żeby Paweł też był już w innym momencie życia niż to, co widzieliśmy w poprzednich sezonach. Fajne było to, że mogę zagrać tego samego bohatera, który w międzyczasie trochę się zestarzał. Dzięki temu mogłem zagrać złamanie tej postaci, próbę odbudowy relacji m.in. z ojcem w jego rodzinnym miasteczku, do którego bohater wraca – stwierdza Maciej Stuhr.

W pierwszym sezonie Zawadzki tropił mordercę swojej córki, a w drugim próbował rozgryźć licealny spisek. Tym razem także trafia w sam środek wydarzeń i to ważnych dla niego, bo związanych z jego ojcem. Wygląda jednak na człowieka, który nie ma już dawnego zapału i wiary w słuszność swoich poczynań.

- Życie dało mu po łapach kilka razy, poza tym w jego rzeczywistości kilka osób zmarło w tragicznych okolicznościach, więc jest to źródłem traumy, mimo że dla widza serialu kryminalnego, to normalne, że trup ściele się gęsto. Paweł dostał już życiową nauczkę, teraz dłużej zastanawia się nad kolejnym krokiem, niż robił to osiem lat temu. Z drugiej strony, o czym sam mówi, ma w sobie niebywałą zdolność przyciągania kłopotów. Nawet jeśli nie chce, to trafia w centrum zdarzeń, dostarczając widzom wielu emocji. W pewnym momencie rusza więc tropem zła, które dzieje się w jego świecie. Te cechy, które obserwowaliśmy u niego w poprzednich sezonach; to, że ma w sobie imperatyw, który karze mu opowiadać się po stronie dobra i szukać okazji do wymierzania sprawiedliwości, wciąż się u niego ujawniają – mówi nam odtwórca głównej roli w „Belfrze”.

„Belfer”, jak na serial kryminalny, pokazuje dużo bieżących problemów społecznych. Pochyla się nad kondycją psychiczną polskiego mężczyzny i sprawdza, jak działa na niego presja społeczna. Zawadzki musi radzić sobie z traumą i nikt nie daje mu z tego powodu taryfy ulgowej.

- Maciek pięknie to ujął – to klasyczny mężczyzna 40+, który na swój sposób przechodzi kryzys wieku średniego. Towarzyszy mu wypalenie zawodowe i emocjonalne. Wiedząc, co spotkało bohatera w poprzednich sezonach, widz domyśla się, jak bardzo mogło go to straumatyzować i efekty widzimy w nowym sezonie. Trudno, żeby normalny mężczyzna, polonista przeszedł nad tym do porządku dziennego. Jest to więc trochę inny bohater w relacji z uczniami, niż przyzwyczaił nas w dwóch pierwszych sezonach. To nie jest inna postać, ale jest w nim trochę więcej frustracji, niepokoju, ma krótszy lont i mniej cierpliwości wobec uczniów. Musi mierzyć się z nowymi sytuacjami, próbuje udowodnić coś sobie i uczniom i to od razu napędza nowe konflikty w społeczności miasteczka – dodaje reżyser Łukasz Grzegorzek.

Brawurowa podkomisarz Ewa Krawiec

W serialu, poza nową grupą licealistów, pojawią się także dorośli bohaterowie, których dotychczas nie znaliśmy. Jedną z najważniejszych bohaterek trzeciego sezonu będzie podkomisarz Ewa Krawiec (w tej roli wystąpiła Roma Gąsiorowska). Krawiec to dawna koleżanka Pawła z okresu szkoły średniej. Znajomi spotykają się po latach i jak to w „Belfrze” bywa, razem wpadają w wir ważnych wydarzeń. Sama bohaterka jest niezwykle barwną postacią.

- Mam dużą słabość do podkomisarz Krawiec granej przez Romę Gąsiorowską. Uwielbiam ją za to, że jeździ białym BMW, słucha disco i chodzi w obcisłych, skórzanych spodniach oraz rozstawia mężczyzn po kątach. Będzie wojna płci, ale także, jak w każdym dobrym, polskim kryminale, będą mężczyźni w wieku 50+, którzy chcą wszystkimi rządzić. Gramy trochę z widzem i mam nadzieję, że będzie się dobrze bawił, oglądając te konflikty, które się w serialu pojawią – opowiada reżyser „Belfra”.

Kolejne pokolenie licealistów

Bez szkoły i lekcji polskiego nie byłoby „Belfra”. Nauczyciel w nowatorski sposób omawia z uczniami ważne lektury i tym samym często podpowiada im, jak powinni postąpić w ważnej dla nich sprawie. W drugim sezonie najważniejszą lekturą okazała się „Balladyna”, ale „Pani Bovary” także wywołała żywiołową dyskusję. Tym razem Zawadzki stanie przed trudnym zadaniem – nowa grupa licealistów jest jeszcze bardziej zamknięta w sobie, chimeryczna i pogubiona niż dotychczasowi bohaterowie. Serial stara się uchwycić problemy współczesnych nastolatków.

– Czuję, że dzisiejsze dzieci są bardzo przeczulone na swoim punkcie z powodu mediów społecznościowych. Są nadwrażliwe i znacznie bardziej samotne. Nowe zagrożenie dla nich, to smartfony – kilka godzin dziennie wpatrują się w ekran. Drugi element powodujący nadwrażliwość, to brak czułości i ciepła. Przez to, co działo się podczas pandemii – ludzie spędzają ze sobą coraz mniej czasu, jest więcej samotności. Dla uczniów zamknięcie szkół to było traumatyczne przeżycie. Jestem rodzicem nastolatka i obserwuję, jakie to spustoszenie siało w jego umyśle. Poza tym depresja i używki, to szerszy problem, niż obserwowaliśmy to jeszcze kilkanaście lat temu – wyjaśnia Łukasz Grzegorzek.

– Z tego powodu chcieliśmy w serialu pokazać problem braku komunikacji między starym pokoleniem a nowym. Nie ma znaczenia, czy stare ma 40 lat, a młode 18, czy stare ma 70, a młode ma 50. Mamy np. Kapitana i Belfra, czyli ojca i syna, a także wiele innych relacji rodzic-dziecko. Na styku między pokoleniami dochodzi do masowego odrzucenia i chcieliśmy pokazać, co się dzieje z człowiekiem odrzuconym, jak sobie z tym poradzić.

– Mam wrażenie, że dzisiaj dzieciaki chętniej mówią o swoich uczuciach niż miało to miejsce 10, 20 albo 30 lat temu. Paradoksalnie więc sztuka komunikacji jest obecnie na wyższym poziomie niż była. Łatwiej też przyznają się do słabości. Uczę się tego od nich. To jest też ciekawe paliwo do pokazania, co może stać się z bohaterem, gdy ten ma pewne emocje na wierzchu, a inne wciąż ukrywa. Dla mnie było to wyzwanie, ponieważ w sztuce wizualnej interesuje mnie napięcie pomiędzy tym, co człowiek myśli, a tym co mówi i co na koniec robi. Niekoniecznie te elementy są tożsame – podkreśla reżyser „Belfra”.

Premiera trzeciego sezonu „Belfra” odbędzie się 8 września na Canal+ Premium i Canal+ online.