SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Czy TVN, TVP i Polsat płacą ekspertom za udział w programach? Sprawdziliśmy

Po wizycie w dwóch stacjach telewizyjnych amerykanista dr Piotr Tarczyński, skrytykował w mediach społecznościowych brak wynagrodzeń za komentowanie takich wydarzeń. Producenci i prezenterzy, z którymi rozmawiał portal Wirtualnemedia.pl, twierdzą, że to rynkowa norma i tak powinno pozostać. W przeszłości jednak niektórym komentatorom płaciły m.in. TVP i TVN24.

Tarczyński narzekał, że w pierwszej stacji telewizyjnej spędził dwie godziny i nikt nie wiedział, kiedy wejdzie na antenę.  Nie podpisano, że jest autorem „Podkastu amerykańskiego”. Wizyta w drugim kanale trwała ponad trzy godziny. Podwożący go taksówkarz zauważył, że stacja zapłaci mu 300 zł, żeby czekał na gościa. Dziwił się, że pieniędzy nie otrzyma sam ekspert.

– Bycie tzw. ekspertem nadal funkcjonuje w januszowym systemie „będzie pan to miał do CV”, jak kiedyś projektowanie graficzne czy napisanie tekstu. W stacjach TV wciąż panuje przekonanie, że samo pokazanie mordy na wizji powinno być dla delikwenta wystarczającą gratyfikacją. Ale w sumie czemu? – spytał retorycznie Piotr Tarczyński, który został zaproszony do komentowania inauguracji prezydentury Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych.

„Taksówka i dobra kawa to jedyne dowody wdzięczności”

Amerykanista powołał się na taksówkarza, który zauważył, że opłacani są między innymi komentatorzy wydarzeń sportowych. Takie turnieje trwają przeważnie znacznie dłużej niż jeden dzień. Przy okazji mundialu czy Euro eksperci pojawiają się w studiach telewizyjnych regularnie i zawsze trwa to kilka godzin.  

Redakcje newsowe mają inną specyfikę. W pierwszej kolejności muszą pokazać na przykład wystąpienie nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych czy lidera partii, która wygrała wybory, a nie eksperta. Na niego przyjdzie czas później. Chyba, że dynamika zdarzeń na to nie pozwoli. Wtedy gościom się dziękuje. Nawet jak już czekają na występ w studiu.

Mamy tutaj jakiegoś jednego obrażonego pana, któremu się nie spodobało, że musiał siedzieć 2 godziny  w telewizji. Czasem gość czeka godzinę, a ostatecznie i tak nie wchodzi na antenę. Każdy, kto ma doświadczenie w pokazywaniu się w mediach, wie jak działają informacyjne telewizje – mówi Wirtualnemedia.pl prezenter TVP, który prowadzi rozmowy z gośćmi.

Czy nadawca publiczny płaci dzisiaj komentatorom? – Obecnie w TVP jest tak, jak powinno być w każdej szanującej się telewizji. Nikt nikomu nie płaci za jakiekolwiek wypowiedzi czy komentarze. Taksówka i dobra kawa to jedyne „dowody wdzięczności”. Nie uważam, żeby to była dobra praktyka, dlatego cieszę się, że TVP tego nie robi – odpowiada dziennikarz.

Kierowca lub taksówkarz dowożący gościa do telewizji to rynkowy standard. Obowiązuje we wszystkich stacjach. Choć ekspertom płacą na przykład japońskie telewizje, to Polsat, podobnie jak TVP nie robi tego. – Nie mamy w zwyczaju płacenia za wypowiedzi w programach – zapewnia Wirtualnemedia.pl Piotr Witwicki, dyrektor pionu informacji i publicystyki Telewizji Polsat.

TVN płacił ekspertom za wyłączność

Ponad 5 lat temu wybranym gościom płacił TVN24. – Nie płacimy ekspertom. Zdarzało się komuś płacić za wyłączność, w sytuacji jakiegoś tematu typy wydarzenia sportowe, by komentował je tylko u nas. Ale to rzadkość. Kilka razy w życiu ktoś mnie zapytał o pieniądze, ale naprawdę kilka. Mówiłem, że nie ma takiej możliwości i kończyła się rozmowa – mówi Wirtualnemedia.pl wieloletni producent programów publicystycznych TVN.

Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, tacy komentatorzy sportowi lub oceniający „gorące” wydarzenia polityczne nie mogli liczyć na duże zarobki. Zazwyczaj było to kilkaset złotych. Umowy dotyczyły na przykład wizyt na wyłączność w mniej popularnych programach telewizyjnych czy pasmach. Nie przewidywały co mają mówić eksperci. W przypadku najpopularniejszych formatów, już samą gratyfikacją dla eksperta była jego promocja. W ostatnich latach stacja odstąpiła od ekspertów na wyłączność. Chętnych do udziału w programach nie brakuje.

Za występy ekspertów i celebrytów nie płaci też „Dzień dobry TVN”. – Jak ktoś jest spoza Warszawy, to zdarza się nam opłacić mu nocleg w pobliżu studia czy zwrócić pieniądze za podróż. Dotyczy to jednak tylko gwiazdy. Jak chce zabrać na przykład swojego gitarzystę, to odmawiamy – mówi Wirtualnemedia.pl producent związany z programem śniadaniowym TVN.

W mniejszych stacjach telewizyjnych zdarza się, że celebrytki godzą się na występ w programie pod warunkiem opłacenia stylistki, profesjonalnej makijażystki czy fryzjerki. – U nas nie ma takiej potrzeby. Odpowiednią stylizację czy fryzurę mogą przygotować dziewczyny, które pracują przy naszym studiu – wyjaśnia producent „DD TVN”.

Kwestię niepłacenia przez śniadaniówki poruszył kiedyś Cezary Pazura. – Nie bierze się za to pieniędzy. Żebyście nie myśleli, że oni tam wszyscy chodzą, bo tam się za to płaci. Telewizje śniadaniowe są tak „rozwydrzone” (mówię to oczywiście w dużym cudzysłowie), że im się wydaje, iż wszyscy marzą, żeby u nich być – stwierdził aktor (cytat za serwisem Swiatgwiazd.pl).

„Stara” TVP hojnie wynagradzała komentatorów

Najczęściej w programach śniadaniowych i publicystycznych można obejrzeć „stałych bywalców”. Wydawcy wiedzą, które nazwisko w danej stacji przyciąga istotną widownię. – Osoby chodzące do telewizji są powtarzalne i znają zasady. Wiedzą, kto płaci, a kto nie. Towarzystwo PiS-owskie pojechało bez trzymanki i płaciło swoim właściwie za nic – wspomina producent z TVN.

Przed rokiem europoseł Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza wystąpił z wnioskiem o udzielenie informacji publicznej na temat wynagrodzeń komentatorów. Nadawca publiczny poinformował, że „istniał system wynagradzania komentatorów udzielających wypowiedzi do audycji informacyjnych i publicystycznych, zarówno w studiu, jak i poza nim”.

Komentatorzy mieli otrzymywać nawet 500 zł za jeden występ. Rekordzista miał według Brejzy otrzymać prawie 300 tys. zł brutto w jednym roku. Na liście opłacanych znaleźli się m.in. Jacek i Michał Karnowscy, Adrian Stankowski, Jerzy Jachowicz, Elżbieta Królikowska-Avis, Piotr Grzybowski, Paweł Piekarczyk, Miłosz Manasterski, Marek Formela, Karol Gac, Jacek Wrona, Maciej Gnatowski, Anna Derewienko, Marian Kowalski, Jan Pietrzak czy Piotr Nisztor.

Kwoty mogły zostać wyolbrzymione. Wśród wymienionych osób byli też autorzy programów. TVP dość dobrze za nie płaciła. Jeśli za jeden odcinek było 2 tysiące, można było zarobić 10 tysięcy miesięcznie, a rocznie 120 tys. Kiedy dodamy do tego podatki, to będzie jeszcze wyższa suma. Być może to były też dane za dwa lata – tłumaczy w rozmowie z Wirtualnemedia.pl menadżer ze „starej” TVP. Nie wiadomo też czy europoseł Brejza nie pomylił wynagrodzenia z maksymalnym limitem wynagrodzenia zapisanym w umowie.

Czy 500 zł za komentarz to nie przesada? – Nie pamiętam tego dokładnie, ale te kwoty w zestawieniu z zarobkami telewizyjnymi nie robiły jakiegoś wrażenia. To 5 czy 10 tysięcy złotych miesięcznie, nawet jeśli ktoś był eksploatowany przez 5 dni czy kilka razy w tygodniu – odpowiada były menadżer w TVP.

Zobacz także: Dziennikarze szczerze o tym, jak się pracuje w TVP. „Goście z TVN i Polsatu mówili, że jest u nas wypas”

Komentatorów można było oglądać m.in. w „Wiadomościach”. Zdarzało się, że sugerowano im jakiego typu „setka”, czyli wypowiedź przed kamerą, byłaby najbardziej pożądana. – Gdyby to jeszcze byli prawdziwi eksperci, a nie eksperci od wszystkiego, czyli chwalenia PiS-u i krytyki opozycji. Płacono 500 zł za komentarz, a reporterzy w ośrodkach za cały dzień pracy zarabiali 150 zł brutto za materiał – wspomina dziennikarz TVP.

Obecnie Republika i wPolsce24 stawiają na swoich publicystów i dziennikarzy pracujących w powiązanych tytułach prasowych oraz internetowych. Nie płacą bezpośrednio za komentarze. 

Stacje informacyjno-publicystyczne mają o tyle łatwiejsze zadanie, że mogą polegać na politykach. Chętnie odwiedzają studia telewizyjne czy udzielają komentarzy na niemal każdy temat. To zwiększa ich popularność, dlatego starają się o jak najlepsze relacje z dziennikarzami. Zwłaszcza mediów, których linie redakcyjne są zbliżone do programów ich partii. 

Dołącz do dyskusji: Czy TVN, TVP i Polsat płacą ekspertom za udział w programach? Sprawdziliśmy

18 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
12e221
czyli eksperty tracą swój czas za darmo.
odpowiedź
User
Twój Stary
Nadawanie tytułu eksperta przez stacje telewizyjne to nasza odpowiedź na patriarchalny i opresyjny system studiów magisterskich, dyskryminujący jednostki wybitne, takie jak ministra równości.
odpowiedź
User
Melon
Na koniec jeszcze dopłaci, jak ci pierwsi się zorientują że zapomnieli odwoła. Taksówkę. Zwala na niego że kazał jej czekać.
odpowiedź