Radiowcy krytykują większy udział muzyki po polsku: słuchacze jej nie chcą, więc zyska streaming internetowy
W ramach ustawy o podatku reklamowym minimalny udział treści w języku polskim w radiu i telewizji ma zostać podwyższony z 33 do 49 proc. Według branży radiowej to ruch wbrew oczekiwaniom słuchaczy, którzy przeniosą się do platform streamingowych. - Nie można grać takiej ilości wartościowej polskiej muzyki, bo jej po prostu nie ma. Będziemy grać skończone shity albo disco polo - komentuje Leszek Kozioł.
Dołącz do dyskusji: Radiowcy krytykują większy udział muzyki po polsku: słuchacze jej nie chcą, więc zyska streaming internetowy
Albo we Włoszech. Zresztą Włosi wolą promować wykonawców śpiewających w swoim języku, a za bardzo nie przepadają za utworami anglojęzycznymi. Inna sprawa, że stacje radiowe wpajają ludziom przekonanie, że to co grają, ma być hitem, co nie do końca jest prawdą (np. utwory duetu Vize, który nawet w swoich rodzinnych Niemczech nie jest zbytnio popularny). Większość tych utworów jest za bardzo do siebie podobna.
Szkoda, że stacje takie jak RMF czy ZET zapomniały o muzyce z lat 80 i 90, zarówno polskiej jak i zagranicznej. Polskie stacje mogłyby zacząć puszczać polską muzykę z tamtego okresu, a także lat 60 i 70 (te dekady były uznawane za złoty okres polskiej muzyki rozrywkowej), tyle, że radiowcy wychodzą z założenia, że młodzież tego nie kupi i nie jest to trendy, co nie jest prawdą.
Oni nie wiedzą np, że cały świat zachwyca się koreańskim popem. To, że puszczali z tego kraju "Dynamite" z repertuaru BTS, uznają za wypadek przy pracy. A oprócz BTS są jeszcze Blackpink czy Mamamoo. Japoński pop też ma bardzo ciekawe brzmienia. Radia mogłyby więcej promować utworów z tego regionu świata. Szkoda też, że nie promuje się piosenkarek ze świetnymi głosami i nawiązującymi do brzmień popularnych kilkanaście lat temu np. Faouzia.