Duże korporacje pozytywnie zaskoczyły analityków z Wall Street, raportując drugie najwyższe zyski w swej historii. Nad tą optymistyczną perspektywą zbierają się jednak czarne chmury, zwiastujące poważny sztorm.
Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda wspaniale. Pomimo słabego wzrostu gospodarczego zyski operacyjne spółek z indeksu S&P 500 były o 16,5% wyższe niż rok - wynika z danych zebranych na podstawie 90% raportów kwartalnych. Z tej grupy 70% spółek przedstawiło wyniki wyższe niż rok wcześniej, a rezultaty 63% korporacji okazały się wyższe od mediany prognoz analityków. Jednakże rozbieżności rzadko kiedy było znaczące - na poziomie operacyjnym tylko co piąta spółka pokazała zysk o przynajmniej 10% wyższy od rynkowego konsensusu. Ekspertów cieszyły jednak rosnące przychody, które po siedmiu kwartałach stagnacji rosły drugi raz z rzędu.
Optymizm zaczyna gasnąć, gdy przyjrzeć się strukturze zysków i przychodów. Za połowę wzrostu przychodów indeksu S&P500 odpowiadał sektor energetyczny i surowcowy. Krótko mówiąc, rosnące obroty były pochodną drożejącej ropy i niskich stóp procentowych. Były więc bezpośrednią konsekwencją polityki monetarnej Rezerwy Federalnej i będą trwały dopóki Fed będzie drukować pieniądze.
Więcej informacji: http://www.bankier.pl/wiadomosc/Co-pokazaly-inwestorom-amerykanskie-spolki-2345383.html. Przy powolywaniu się na analizę prosimy o podanie źródła Bankier.pl.