SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Mało znane fakty na temat pierwszego polskiego dziennika

Prowadząc zajęcia z historii prasy polskiej mówię zawsze studentom o pierwszym polskim dzienniku - 'Dzienniku Patriotycznych Polityków' ze Lwowa.

W kilkutomowej historii polskiej prasy (pod red. J. Łojka), zdań o nim niewiele, więcej pytań i wątpliwości: kto w istocie redagował i kto za nim stał? W innych książkach o historii prasy - wiadomości o tej gazecie - także jak na lekarstwo. Zawsze martwiło mnie, że tak mało wiem (wiemy) o tym intrygującym piśmie. Trafiła się okazja pogrzebać w dawnych publikacjach.

Wypoczywając w Beskidzie Żywieckim sięgnąłem do kilku opracowań, dotyczących historii prasy lwowskiej. Przypadkiem, a może nie, trafiłem na kilka publikacji, które rozjaśniły moją wiedzę o tym arcyciekawym piśmie. Zamierzam więc napisać o DPP do naszego kwartalnika "Zeszyty Prasoznawcze", nim jednak to uczynię, częścią informacji podzielę się z czytelnikami mojego bloga.

Dziennik ten - pierwszy na ziemiach polskich ukazujący się 6 razy w tygodniu - poza niedzielami i świętami - dziennikiem jednak był nie od razu. Od 6 września 1792 do końca czerwca 1793 - wbrew nazwie (co podówczas nikogo nie dziwiło) - ukazywał się najpierw jako tygodnik, potem - jako gazeta - co trzy dni. Następnie wydawanie pisma zawieszono, dopiero w początkach kwietnia 1794 DPP zaczyna ukazywać się ponownie, tym razem jako gazeta codzienna - 6 x w tygodniu, aż do 31 marca 1798 roku, z którego to dnia znany jest ostatni numer. A w ogóle z zachowanymi egzemplarzami pisma jest kłopot, zestaw ten jest mocno zdekompletowany.

Dziennik drukowany był w jedynej wówczas, bardzo jednak znanej, lwowskiej drukarni Antoniego Pillera. Początkowo jednokolumnowo - podobnie jak książki, potem - przez czas jakiś - w układzie dwukolumnowym, potem od kwietnia 1794 ponownie jak książka, bez podziału na kolumny. Format pisma był niezbyt duży (w pierwszym okresie - in 4-to, od roku 1794 - in 8-vo). Jak pisał Maurycy hr. Dzieduszycki, opisujący "przeszłowieczny dziennik lwowski": "W 1792, kiedy wychodziło (pismo - DDP) tylko raz na tydzień, miało (z małymi wyjątkami) 8 ćwiartek in 4-to, czyli 2 arkusze druku, i 1793 kiedy wychodziło co trzy dni, 6 ćwiartek czyli półtora arkusza i czasem nadzwyczajny dodatek". Dzisiejszemu czytelnikowi warto przybliżyć co oznaczają te określenia np. in 4-to (in quatro), in 8-vo (in octavo). Podobnie jak dzisiaj, kiedy określenie formatu A4 oznacza "arkusz A zgięty czterokrotnie" (czyli 1/16 część arkusza) , tak dawniej "in quatro" znaczyło, że strona gazety lub książki stanowi czwartą część pierwotnego arkusza używanego w druku (płaskim, arkuszowym). W nowej metodzie określania wymiarów strony - "in quatro" oznacza 25 x 35 cm, choć znalazłem też wymiar 17 x 22,5 cm.

Dlaczego to małe pismo tak wielce jednak jest ważne w historii polskiej prasy i nie tylko. Powstało we Lwowie - stolicy Galicji i Lodomerii, mieście które do rąk Habsburgów trafiło już po pierwszym rozbiorze Polski, a w którym tradycja wydawania prasy nie była zbyt długa, na tle choćby Krakowa. W latach 70. i 80. XVIII wieku (w związku z europejską "modą") pojawiają się "inteligenzblatty" (pisma informacyjno-ogłoszeniowe), takie jak "Pismo Uwiadamiające Galicji", czy "Lwowskie Tygodniowe Wiadomości", są efemeryczne wydawnictwa po francusku i niemiecku. Pojawienie się Dziennika Patriotycznych Polityków (taka nazwa, takie miejsce, taki czas) było i jest zagadką dla wielu historyków. Tak, jak niewielka w istocie wiedza o ludziach pismo tworzących, kryjących się pod pseudonimami "Mędrskich, Niedowiarskich, Zawieruchowskich itp.", czy o osobistościach chroniących redaktorów przed władzami austriackimi, w tym cenzorami.

Na początek pojawiają się dwa nazwiska. Z dokumentu rejestracyjnego, wydobytego przez M. Dzieduszyckiego wyłaniają się postaci Michała Harasiewicza nazywanego redaktorem naczelnym, wydawcą (Herausgeber) oraz Wawrzyńca Surowieckiego - zastępcy redaktora (Verfasser). Harasiewicz - "ruski ksiądz" figuruje jedynie w dokumentach, Surowiecki natomiast wcale jawnie - na łamach dziennika i jako szef kantoru DDP. Przyszły wybitny uczony i profesor, autor znakomitych dzieł i filar Towarzystwa Przyjaciół Nauk Warszawskiego, pochodzący spod Gniezna, zaczynał karierę we Lwowie. Studiował w Akademii Lwowskiej, był prywatnym nauczycielem Ludwika Szczanieckiego i w czasie kolejnego pobytu we Lwowie ten, niespełna 22-letni bardzo inteligentny młodzian, został dostrzeżony przez wydawców "Dziennika", którzy "pozyskali go do wspólnej patriotycznej pracy". W drugiej odsłonie, kiedy DPP był dzienikiem, Surowiecki grał zapewne pierwsze skrzypce, w rzeczywistości kierując gazetą.

"Dziennik" jako pismo towarzystwa patriotycznych polityków galicyjskich należy łączyć z konkretnymi osobami, ba - osobistościami. Także z pewnymi wydarzeniami. W listopadzie 1792 roku bawi we Lwowie Tadeusz Kościuszko, odbywa tu spotkania, prowadzi także - nierzadko sekretne - spotkania. Niecały miesiąc później powstaje DPP, a kiedy zaczyna się powstanie, we Lwowie tworzy się komitet ds. zebrania środków w celu ufundowania korpusu ochotników na pograniczu Wołynia. W komitecie tym znalazły się różne osobistości galicyjskie: Walerian Dzieduszycki, Józef Dzierzkowski, Franciszek Węgleński i in. Spośród tych innych wymienić należy Józefa hr. Ossolińskiego (twórcę Zakładu Narodowego im. Ossolińskich), cieszącego się poważaniem a nawet przyjaźnią cesarzy Austro-Węgier. To właśnie Ossoliński był tym ukrytym mecenasem i ochroną DPP, warto podkreślić, że sam miał doświadczenie dziennikarskie: pisywał do "Monitora" oraz "Zabaw Przyjemnych i Pożytecznych", a DPP był w "klimacie" do "Monitora" zbliżony. Znany z postawy patriotycznej hrabia był też zaprzyjaźniony z T. Kościuszką, a  DDP "zajmował się nader gorliwie sprawami Kościuszki i drukował wiadomości wprost od niego lub od jego otoczenia obozowego pochodzące".

Rozpoczynając działalność wydawniczą redakcja przedstawia się: "jako grono ziomków tutejszych, skojarzonych ogniwem miłości prawdy i tchnących duchem wytępienia szerzących się już przez prywatne, już przez publiczne doniesienia bajecznych nowin i wieści, publiczność tylko łudzących i niespokojnością nabawiających". Towarzystwo składa się z wielu osób uczonych i jest spojone związkiem umiejętniczym nie tylko z różnymi mężami , literaturą, polityką i krytyką wsławionymi, ale także z całemi towarzystwami uczonemi, wydawnictwem dzienników politycznych bawiącemi się: że tedy rzecz każdą wtedy dopiero w swoim dzienniku umieści, gdy jej ścisła rozwaga przez wszystkie towarzystwa członki poprzedzi".

Mamy więc towarzystwo nazywające się "patriotycznymi politykami" z władzami, współpracownikami (ale anonimowymi). Mamy główne cele (ale ze względu na sytuację polityczną podawane w sposób b. zawoalowany), wyraźniej natomiast obowiązki dziennikarskie ("ciężkie i trudne"); redakcja zestawia "dobre i złe skutki z odkrywania przed umysłami ludzkimi publicznych wiadomości i nowin" (jak to zajmująco brzmi dzisiaj, kiedy media nie myślą w ogóle o skutkach "odkrywania nowin"). Dzieduszycki słusznie wskazuje w tym przypadku na wpływ twórców Spectatora i Tatlera - Anglików - Steela i Addisona, którzy "publiczne wiadomości pisali tylko dla rozkrzewienia światłości i cnoty obywatelskiej". Idąc dalej - zwłaszcza, że w nazwie gazety jest wyraz "patriotycznych" - DPP należy uznać za gazetę przynależącą do rodziny pism "moralnych", rozpowszechnionych wtenczas w Europie i noszących b. często w tytule słowo "patriota"(patriotyczny). Także w latach 60. XVIII wieku, krótko ukazywały się w Warszawie dwa pisma: "Patriota Polski" i "Polak Patriota". W. Bruchnalski piszący o początkach prasy lwowskiej, słusznie zauważa, że tytuł "patriotyczny" jest "wpływem zwyczajów stworzonych przez tygodniki moralne". Głównym celem tego rodzaju czasopism było dobro publiczne - szczęście i obyczajność.

Naśladownictwo angielskich pism moralnych otworzył w Polsce "Monitor" (był bardziej naukowo-umoralniający); w drugiej fazie wydawania - wyraźniej "polityczny". Lwowski "Dziennik" stał się bardziej pismem polityczno-moralnym i on też był w istocie najciekawszym (i zarazem pierwszym) przypadkiem nowoczesnej gazety na ziemiach polskich przełomu XVIII i XIX w., której redakcja pragnęła&" z herkulesową pracą"&"oddziaływać na swoich współziomków" &"w biegu przypadków świata". W wydaniach DPP znajdowały się: 1. Nowiny (informacje o aktualnych wydarzeniach w kraju i na świecie), 2. Pisma polityczne (publikacje nt. zasad, postaw i zachowań politycznych, biogramy ludzi sławnych, anegdoty), 3. Literatura (recenzje książek, zwłaszcza o tematyce politycznej, literatura polska - stara i nowa, poeci i pisarze mniej znani). Redakcja czyniła także próby wydawania dodatku literackiego (był tą próbą: Zbiór Pism Ciekawych służących do poznania różnych Narodów i Krajów, wyjęty z Dzienników i innych Dzieł Periodycznych).

Czy DPP ocenimy, po ponad 200 latach, jako pismo patriotyczne? Nie mam co do tego wątpliwości, patrząc jak jego autorzy odnosili się do Konstytucji 3 Maja, Targowicy, do insurekcji Kościuszkowskiej itp. Omijając działania cenzorów dziennik starał się podtrzymywać rodaków na duchu, wskazując przy pomocy alegorii, porównań odnoszących się m.in. do starożytności na potrzebę wiary, nadziei, otuchy. Wzruszająco dzisiaj brzmi zdanie mające wlewać nadzieję w polskie serca: "wyobrażenie ojczyzny nie jest nader pomyślne, nie traćmy jednak ochoty, wszakże między innemi grzmoty także do urodzajności ziemi dopomagają i nigdy się jeszcze tak bardzo niebo nie zachmurzyło, żeby się znów nie było wypogodziło".

U nas w Beskidach grzmi i leje - to dobrze, bo była susza. W polityce polskiej też mocne zachmurzenie i grzmoty, ale biorąc sobie do serca słowa lwowskich twórców DPP, mam nadzieję, że kiedyś się przecież w Polsce wypogodzi.

Zapraszam do dyskusji na moim blogu!!!

Dołącz do dyskusji: Mało znane fakty na temat pierwszego polskiego dziennika

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl