Czas fiesty rozpoczyna się o godzinie 17.00. Najgłośniej świętuje Francja, ojczyzna Beaujolais, gdzie degustacjom towarzyszą winne festiwale, koncerty, spektakle, parady z pochodniami i fajerwerki. Ale najbardziej zaskakują Japończycy, którzy swoją miłość do Beaujolais (w Kraju Kwitnącej Wiśni wypija się rokrocznie około 11 milionów butelek) manifestują kąpielami w tymże trunku. Tylko pozazdrościć luksusu, fantazji również...
Beaujolais Nouveau swą nazwę odziedziczyło po mieście, z którego pochodzi. Francuskie Beaujolais leży na pograniczu Burgundii i Rodanu – w miejscu, gdzie rozpościera się wiele winnic, rodzących najlepsze grona. Z odmiany gamay powstaje właśnie młode wino, gotowe do spożycia po 6 tygodniach (stąd drugi człon nazwy - nouveau, nadawany trunkom dostępnym w sklepach w okresie po zbiorze owoców, ale przed kolejnym winobraniem).
Bohater listopadowego święta nie należy co prawda do win najszlachetniejszych, jednak jego smakowi trudno cokolwiek zarzucić. Jeśli zbiory są udane, potrafi zaskoczyć wonnym,a owocowym bukietem. Bywa nieco cierpkie, ale w tym odcieniu kryje się przecież urok winnej młodości... A amatorów oryginalnego smaczku nie brakuje – co roku, na obu półkulach, w okresie fetowania sprzedaje się około 30 milionów butelek Beaujolais. Najlepiej smakuje z bagietką oraz różnymi gatunkami sera, ale w zestawieniu z chudymi mięsami, a w szczególności z cielęciną czy dziczyzną, podbije niejedno podniebienie, i serce. By pokazało, na co je stać, musi być odpowiednio schłodzone: do 10-12 stopni.
Francuska tradycja nakazuje wypicie chociaż jednego kieliszka Beaujolais Nouveau. Najlepiej w gronie przyjaciół, ale kosztowane w samotności też nie zaszkodzi – wręcz przeciwnie, skutecznie przepędzi jesienną chandrę. Bo choć młode wino bywa lekko zbuntowane (ach ta szybka fermentacja!), jak żadne inne wnosi do codzienności promyk słońca. Kiedy zobaczycie Państwo na mieście plakaty ze słynnym sloganem, lub usłyszycie głos barmana wykrzykującego: Le Beaujolais Nouveau est arrivé!, dołączajcie do świętujących. Wszak nic nie smakuje lepiej niż młodość...