Raport o "dziennikarskich" śledztwach już w Sejmie
Marszałek Sejmu dostał raport o ponad 580 śledztwach dotyczących dziennikarzy.
Wpływu służb na media nie da się z niego wyczytać, raczej zaangażowanie prokuratury w ściganie dziennikarzy - podała "Gazeta Wyborcza".
W czerwcu "GW" ujawniła, że z inicjatywy Konwentu Seniorów na polecenie prokuratury krajowej prokuratorzy w całym kraju zbierają dane o śledztwach i dochodzeniach dotyczących mediów z lat 1990-2006 r. Wykaz gotowy miał być do połowy czerwca, dane dotarły do Sejmu dopiero teraz.
"Gazeta" dotarła do raportu. "Informacja" przekazana Konwentowi przez Biuro Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Krajowej z załącznikami liczy 29 stron. Od 1990 do dziś prowadzono 563 śledztwa dotyczące dziennikarzy plus cztery sprawy "ściśle tajne" - po dwie w Warszawie i Bydgoszczy. Jedna dotyczyła ujawnienia tajemnicy państwowej przez dziennikarza "Gazety" w związku z tzw. aferą Olina, czyli domniemanej współpracy Józefa Oleksego z wywiadem rosyjskim. Osobno prokuratura sklasyfikowała 17 spraw o "tłumienie krytyki prasowej" - dotyczą głównie małych, lokalnych redakcji.
Zestawienie przekazane marszałkowi Sejmu nie zawiera nazwisk, lecz inicjały. Tak jest w przypadku redaktora naczelnego "Rzeczposopolitej", który jest przykładem jedynego toczącego się dziś śledztwa przeciwko dziennikarzowi (czyli gdy są zarzuty, ale nie ma jeszcze aktu oskarżenia). Chodzi o działanie na szkodę Władysława Jamrożego, byłego szefa PZU, poprzez opublikowanie informacji z toczącego się śledztwa.
Nie wymienia też ani w części zbiorczej, ani w załącznikach (zawierają około stu przykładów spraw) takich, które dotyczyłyby niezawodowej sfery życia dziennikarzy. Choć nie wiadomo precyzyjnie, czego dotyczy ok. 50 spraw wymienionych w kategorii "inne".
Prokuratura stawia tezę, iż "badania nie potwierdziły tezy, iż organy ścigania swoim działaniem ograniczają wolność mediów", bo w opinii prokuratura działały one zgodnie z "zasadą legalizmu i zadaniami powierzonymi w ustawach". Czy można było jednak oczekiwać, że prokuratorzy stworzą zestawienie własnych nadużyć?
Gdy wnikliwie przeczytać raport, pokazuje on prokuraturę jako narzędzie, które politycy, zwłaszcza lokalnego szczebla, chcą użyć jako bicza na dziennikarzy. Świadczy o tym np. liczba zawiadomień od instytucji, w tym samorządowych (108), a także kilkadziesiąt spraw wszczętych przez prokuraturę z urzędu.
Ponad 80 proc. zawiadomień kończy się odmową wszczęcia lub umorzeniem. Jednak na 110 spraw prowadzonych przeciwko dziennikarzom w 75 poszły do sądów akty oskarżenia. W tym o rozpowszechnianie pornografii i znieważenie funkcjonariusza - czy były to sprawy związane z pracą, z raportu nie da się wyczytać.
Większość aktów oskarżenia dotyczy art. 212 kodeksu karnego, czyli zniesławienia. Od lat dziennikarze walczą, by sprawy te rozstrzygane były wyłącznie na drodze cywilnej (niebawem na temat art. 212 wypowie się Trybunał Konstytucyjny). Z raportu wynika, że tylko co czwarty akt oskarżenia prokurator obronił przed sądem (21 wyroków skazujących), a jedynie w dwóch wypadkach sady orzekły karę więzienia (skazani - w zawieszeniu - zostali red. nacz. "Tygodnika Giżyckiego" i dziennikarz "Super Expressu").
Raport odnotowuje, że najwięcej uniewinnień zdarza się w Łódzkiem, co "świadczy o zbyt pochopnym działaniu ze strony prokuratorów". Prokuratura Krajowa poleciła wyjaśnić "przyczyny tych uchybień", czytamy w "GW".
Wg "GW" raport zawiera pięć załączników z przykładami spraw, m.in. wszystkie, które dziś się toczą. Nie ma wśród nich śledztw, które mogłyby pokazać nakreślony przez Jarosława Kaczyńskiego "czworokąt": media - służby specjalne - biznes - polityka.
Np. nie jest wymienione śledztwo warszawskiej prokuratury okręgowej V DS. 7/01 prowadzone, gdy ministrem sprawiedliwości był Lech Kaczyński, a skierowane przeciwko dziennikarzom "Rzeczpospolitej" (w oficjalnej wersji o przekroczenie uprawnień przez urzędników, informatorów dziennikarzy).
Dołącz do dyskusji: Raport o "dziennikarskich" śledztwach już w Sejmie