Na czym opierają się inwestorzy
Inwestorzy w ocenie perspektyw gospodarki opierają się głównie na wskaźnikach wyprzedzających, opartych najczęściej na badaniach ankietowych. Rzadziej sięgają po tzw. twarde dane. Spora część tych ostatnich ma niezłe własności prognostyczne.
Sygnały dotyczące stanu, a szczególnie perspektyw gospodarki, pojawiają się w poszczególnych jej segmentach w różnym czasie. Inwestorów giełdowych najbardziej interesuje przyszłość, więc poszukują różnego rodzaju wskaźników wyprzedzających tendencje zachodzące w sferze realnej. Najczęściej sięgają po te, które powstają w oparciu o badania ankietowe prowadzone wśród przedsiębiorców i kadrę kierowniczą firm. Do najbardziej popularnych i uznawanych za najbardziej użyteczne, należą wskaźniki PMI (Purchasing Managers Index), czy ich odmiana w wersji amerykańskiej, znana jako ISM (Institute for Supply Management). Ich zaletą jest to, że uwzględniają kilka różnych obszarów działania firm (wielkość zamówień, produkcji, sprzedaży, zakupów, zapasów, zatrudnienia, cen) oraz to, że są wrażliwe na tzw. słabe sygnały, odzwierciedlane przez nastroje badanych, w części dotyczącej przewidywanej w najbliższym czasie sytuacji.
Większość statystycznie uchwytnych zjawisk gospodarczych znajduje liczbową ilustrację z pewnym opóźnieniem. Ale i realne dane mogą dość wcześnie sygnalizować nadchodzące tendencje. Zanim pojawią się informacje o spadku dynamiki produkcji, czy nawet zamówień, dostrzegalne mogą być symptomy wczesnego ostrzegania, na przykład w postaci zmniejszania się przewozów towarowych, wydatków na reklamę, zużycia energii, ograniczania zatrudnienia i tempa wzrostu płac, a więc zjawiska prowadzące do racjonalizacji kosztów firm, wynikających z obaw o przyszłą koniunkturę. Ze skali zmian można też wnioskować o sile nadchodzących tendencji.
Wyraźny spadek wartości usług reklamowych i przewozów ładunków był widoczny już od początku 2011 roku. Jedynie w ostatnim jego kwartale mieliśmy do czynienia z dynamiczną zwyżką, która jednak okazała się zjawiskiem nietrwałym. Od początku 2012 roku oba parametry nie pozostawiały już wątpliwości co do nadchodzącego osłabienia gospodarczego. Załamanie w przewozach ładunków jest znacznie silniejsze, niż w 2009 roku, czyli okresie największego nasilenia kryzysu. Nie musi to jednak oznaczać, że tempo wzrostu PKB dozna równie poważnego uszczerbku, choć negatywnego scenariusza nie można wykluczyć.
Bardzo interesujących obserwacji dostarcza porównanie zachowania wskaźnika aktywności amerykańskiego przemysłu ISM i Dow Jones Transportation, indeksu odzwierciedlającego notowania giełdowe spółek z branży transportowej. Oba można uznać za wskaźniki wyprzedzające. Choć ten pierwszy cieszy się wśród analityków i inwestorów większą renomą, widać że Dow Jones transportowy kilkukrotnie w ciągu ostatnich kilkunastu lat dawał lepsze wskazania dotyczące przyszłej koniunktury w gospodarce.
O kilka miesięcy wyprzedził oznaki nadchodzącego załamania gospodarczego, sygnalizowanego przez ISM na początku 1999 roku. Nieco wcześniej dał sygnał poprawy sytuacji wiosną 2003 roku. Nie sprawdził się natomiast w roli szklanej kuli w czasie krótkotrwałego spowolnienia z lat 2004-2005, spóźniając się aż o siedem miesięcy w porównaniu do wskazań ISM, który w tym przypadku okazał się znacznie bardziej czuły. Po raz kolejny swoją przewagę nad ISM wykazał w prognozowaniu recesji z lat 2008-2009. Szczyt koniunktury pokazał w maju 2008 roku, miesiąc wcześniej niż wskaźnik aktywności przemysłu. Można więc zauważyć, że transportowy Dow Jones daje wcześniejsze sygnały w przypadku bardziej poważnych załamań koniunktury. Jeśli teza ta miałaby sprawdzić się i tym razem, to na najbliższą przyszłość można patrzeć z umiarkowanym optymizmem. ISM lokalne maksimum ustanowił w styczniu 2011 roku, po czym ruszył w dół. Dow Jones Transportation analogiczny zwrot zaczął wykonywać trzy miesiące później. To może sugerować, że obecne spowolnienie nie będzie mieć większych konsekwencji. Wiarygodność takiego scenariusza zakłóca jednak nieco fakt, że kolejny szczyt, po którym nastąpił spadek Dow Jones Transportation, miał miejsce w styczniu 2012 roku, trzy miesiące lokalnym maksimum wskaźnika ISM.
Obawy może też budzić różnica w przebiegu Dow Jones Industry i Dow Jones Transportation. Średnia przemysłowa znajduje się w silnej tendencji wzrostowej od grudnia 2011 roku. Średnia dla amerykańskich firm transportowych zniżkuje nieprzerwanie od lutego 2012 roku. Dysonans wskazań płynących z obu indeksów ujawnia się ze szczególną siłą od sierpnia 2012 roku. Podobne dysproporcje miały miejsce od lipca 2007 do stycznia 2008 roku. Dow Jones Transportation wcześniej i trafniej sygnalizował zbliżające się załamanie na rynkach finansowych i następującą po nim recesję.
Te spostrzeżenia wskazują na to, że warto uważnie obserwować nie tylko najbardziej popularne wskaźniki, ale także i te pozostające w cieniu głównego nurtu analitycznych zainteresowań.
Roman Przasnyski, Open Finance
Dołącz do dyskusji: Na czym opierają się inwestorzy