Legenda Michaela Jacksona legła w gruzach po „Leaving Neverland”. „Porażająca historia HBO o manipulacji”
„Leaving Neverland” to dokument, który trzeba zobaczyć bez względu na to, czy było się fanem Michaela Jacksona, czy nie lubiło się jego twórczości. Legenda muzyki pop, która do tej pory - choć nie była nieskazitelna - właśnie legła w gruzach. W filmie, który pojawił się już w HBO GO ofiary artysty opowiadają o molestowaniu przez gwiazdę i traumie, z jaką do dzisiaj się zmagają.
Dołącz do dyskusji: Legenda Michaela Jacksona legła w gruzach po „Leaving Neverland”. „Porażająca historia HBO o manipulacji”
Opisy zabaw z hojnym mecenasem ich dzieciństwa są zaskakująco lakoniczne i powierzchowne - sprowadzają się do dwóch, trzech powtarzanych określeń: oglądali filmy na wideo, jedli pop-corn, wygłupiali się. I już. Za to opisy penetracji anusa językiem lub członkiem wygłaszane są wielokrotnie, z drobiazgową szczegółowością, dobitnym głosem. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że brzmi to jak wyuczona lekcja.
LEAVING NEVERLAND nie może przynieść odpowiedzi na pytanie, czy Michael Jackson naprawdę molestował tych dwóch trzydziestoletnich dziś mężczyzn. Jednak oczywistym jest, że zakłócona i zwichrowana osobowość gwiazdora sprzyjała zachowaniom, które wykraczały daleko poza dopuszczalne formy kontaktów dorosłego z dzieckiem. Chłopcy marzyli o byciu gwiazdami i byli zachwyceni, że mogą przyjaźnić się z uwielbianym przez miliony ludzi królem popu. Ich rodziny z chęcią korzystały z wyjątkowego statusu, jaki dawała im relacja chłopców z Jacksonem i bez żażenowania przyjmowały liczne prezenty od niego (na przykład takie drobiazgi jak dom w Los Angeles). Siłą napędową ciągnących się latami przyjaźni kilkuletnich chłopców z piosenkarzem były ich matki. To one spały w sąsiednich pokojach, gdy ich synowie szli bawić się do łóżka gospodarza. Czasem nawet podglądały ich przez dziurkę od klucza. I co? I nic. Wtedy były spokojne i oczywiście niczego nie podejrzewały.
Sława i pieniądze deprawują - to wiemy. Ale po tym filmie (niezależnie od tego czy Jackson molestował na całego, czy tylko trochę) widać, że deprawują nie tylko tych, którzy je mają, ale także (może nawet bardziej!) tych, którzy je mieć by chcieli.
To nie jest dobry film. Obejrzenie dwóch dwugodzinnych bloków oskarżeń i obserwowanie rozchwianych psychicznie bohaterów opowieści wywołuje tępą przykrość. Nie daje oczyszczenia i nie wyzwala z żadnej traumy, a raczej ją powiększa. Pokazuje bowiem Neverland, a także Los Angeles, a może i cały świat naszej cywilizacji jako jedną wielką Sodomę, w której z trudem znalazłoby się dziesięciu sprawiedliwych.
Pokazanie tego obrazu wiele lat po śmierci Jacksona niczego nie jest już w stanie zmienić. Dwaj skrzywdzeni kiedyś chłopcy opowiadając swoją historię domagają się teraz milionowych odszkodowań. Powstaje pytanie, ile w tym ich przejrzeniu na oczy jest prawdy, a ile interesowności. Dotyczy to także twórców filmu, którzy ograniczyli się głównie do nagrania długich wywodów oskarżycieli, ubarwionych starymi zdjęciami i kawałkami z życia Michaela Jacksona. Moim zdaniem w LEAVING NEVERLAND nie czuje się szczerości, a łzy płyną po policzkach wszystkim i zbyt często. Pachnie moralną ustawką - co nie znaczy, że uważam Jacksona za niewinnego.
4/10