TV Republika zbyt mocno zaangażowana politycznie (opinie)
- TV Republika promuje ludzi i wizję PiS, a mówiąc o tym, że chce stworzyć równowagę na polskim rynku mediów, mówić prawdę oraz przywrócić niezależne dziennikarstwo obraża dziennikarzy pracujących w innych redakcjach - wynika z naszych rozmów z ekspertami.
O internetowym starcie TV Republika oraz rynkowych szansach tej stacji rozmawiamy z Bogusławem Chrabotą, redaktorem naczelnym „Rzeczpospolitej, prof. Wiesławem Godzicem, medioznawcą ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, Erykiem Mistewiczem, medioznawcą i szefem kwartalnika „Nowe Media” oraz Tomaszem Machałą, redaktorem naczelnym portalu natemat.pl i byłym reporterem m.in. „Wydarzeń” w Polsacie.
Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”
Po obejrzeniu próbnej emisji z 10 kwietnia br. stwierdzam, że jako telewizja internetowa TV Republika nie ma szans. To jeszcze nie jest epoka telewizji internetowych. Jak dotąd (poza rynkiem amerykańskim, czyli światowym) nie udało się znaleźć mechanizmu finansowania kosztów telewizji przez internet. W Polsce to perspektywa bardzo odległa. Może nawet 10-15 lat. TV Republika może przetrwać wyłącznie jako telewizja konwencjonalana.
Generalnie nie widzę realnych perspektyw rynkowych dla telewizji tematycznych pozostających poza szerszymi grupami medialnymi. Koszty telewizji są wciąż na tyle wysokie, że jedynie duże grupy mediowe podążające w stronę multimediów mają przyszłość na takim rynku, jak polski. Oczywiście myślę o telewizjach prezentujących standardy broadcastowe, a nie takich, które udają broadcast. Doświadczył już tego Piotr Barełkowski, prezes Telewizji Niezależnej, która jest operatorem TV Republiki, tworząc i sprzedając grupie Polsat TV Biznes.
Czy ktoś kupi TV Republikę? Tego nie wiem, ale mam wątpliwości. W portofolio dużych grup medialnych w Polsce znajdują się już profesjonalne kanały newsowe. Czy komuś może przydać się kolejny i to tak zorientowany politycznie? Wątpię. Z kolei telewizja robiona obok standardu broadcastowego na dłuższą metę nie przeżyje. Musi mieć zaplecze finansowe, jak choćby TV Trwam w Lux Veritatis. W sfinansowanie TV Republiki z kabla nie wierzę. Zasięg to nie oglądalność. Z reklamą też nie będzie im łatwo. No i najważniejsze. Telewizje informacyjne idą w przekaz na żywo, także newsowy (nie tylko studyjny). A te zabawki kosztują. Zarówno w momencie zakupu, jak i eksploatacji.
Nie wiem, kto i jak w TV Republika myśli w kategoriach marketingowych. Myślę, że jest to myślenie im obce. Nie wiem też, czy będą mieli środki na badania, w tym na telemetrię. Wykradanie danych od konkurencji chyba nie wchodzi w grę. A co do wygłaszanych przez nich tez na temat braku niezależnego dziennikarstwa w Polsce? Pewnie to taka retoryka auto-promocyjna. Szkoda tylko, że przy okazji obrażają innych dziennikarzy przypisując sobie atrybut z gruntu im obcy. Cóż, zrażają sobie w ten sposób potencjalnych sojuszników. Na dłuższą metę to praktyki samobójcze... .
Prof. Wiesław Godzic, medioznawca ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie
Start TV Republika nie był dobry. Potwierdza się zasada, że rocznice i celebry nie są dobre na początek. Najlepiej zacząć w ten sposób, żeby zaistniało jakieś „zdarzenia medialne”: samo z siebie i niezależne od innych czynników. Tak się nie stało: pierwszy dzień był rocznicowy i nie dawał szans na orientację, z czym mamy do czynienia. Czekam z niecierpliwością na ramówkę, na lokomotywy tej „stacji” i zadaję sobie pytania: Kto ma być jej modelowym telewidzem? Jeśli wyłącznie „lud smoleński” - to nie wróżę nic dobrego. Nawet najwięksi zapaleńcy potrafią się znudzić oglądaniem tych samych twarzy mówiących o tym samym.... A lud niesmoleński przejdzie obok i wzruszy ramionami.
TV Republika to telewizja zamknięta i samoizolująca się. Ponoć prawdę wykuwa się (poszukuje) w dialogu, w dyskusji, zderzeniu przeciwnych poglądów. Życzę takiej postawy - bo przy innym nastawieniu nie widzę szansy na dialog. Jak dotąd, dostrzegam tendencję przeciwstawną. Buńczuczny zamiar „włączenia prawdy do polskiego systemu medialnego” jest najzwyczajniej policzkiem dla wszystkich dziennikarzy (poza Republiką), którym sugeruje się celowe upowszechnianie nieprawdy. A sugestie, jakoby tłumy dziennikarzy chciały wejść do zespołu Republiki (ale czegoś się obawiają) musi być potraktowany jako kpina ze zdrowego rozsądku. Zła to maniera: zaczynać swoją obecność od obrażania wszystkich pozostałych uczestników rynku medialnego.
Warsztatowo całość jest słabiutka, ale to początek i chyba trzeba być wyrozumiałym. Chociaż tej telewizji nie robią chłopcy w krótkich spodenkach, ale weterani. Trudno wytłumaczyć więc fatalne kadrowanie, oświetlenie, nudne rozmowy pozbawione dramatycznego napięcia i zwrotów. Denerwuje mnie jawne zaprzeczanie standardom dziennikarskim mówiącym o potrzebie zachowania balansu i wysłuchania stron. Nigdy nie zaakceptuję dziennikarza w roli statywu do mikrofonu. Dziennikarz jest pośrednikiem między odbiorcą i światem, wchodzi w dialog z rozmówcami. Powinien nawet spytać, dlaczego rozmówca sądzi, że miało miejsce morderstwo, a „posady sprzątaczki u nas nie dostanie się bez legitymacji PO”. Nie oczekuję od dziennikarza umiejętności i postawy terapeuty w tych rozmowach. Ale wymagam, żeby zachował rozsądek i rozmawiał - bo jak dotąd potrafi wywijać mikrofonem i krzyczeć: Kto jeszcze chce coś powiedzieć (w jakim duchu - wszyscy wiemy).
Pamiętajmy - w projektach medialnych mniej ważna jest prawda. Ważniejsze od niej są pieniądze (o tym nic nie wiem) i pomysły (tych nie widzę). Czyżby kolejna stracona szansa na medium dla prawicy? Jeśli tak - to wyłącznie na własne życzenie.
Eryk Mistewicz, medioznawca i szef kwartalnika „Nowe Media”
Opinie, że są TVP, TVN i Polsat, jest setka kanałów, w tym TV Trwam, więc nie ma miejsca dla TV Republika i na pewno stacja ta nie odniesie sukcesu, przypomniały mi głosy tych analityków rynku mediów, którzy dwa lata temu przekonywali, że skoro jest „Newsweek”, „Wprost”, „Polityka” i „Przekrój”, a także „Gość Niedzielny”, to na pewno nie ma miejsca i - co ważniejsze - nie ma czytelników dla kolejnego tygodnika, że nikt nie będzie chciał się tam reklamować, że to musi być totalna porażka.
Tak, jak było miejsce dla czytelników świadomie opuszczonych przez inne media (potwierdzeniem jest sukces „Uważam Rze” Pawła Lisickiego, a dziś dobre wyniki „Do Rzeczy” i „Sieci”), tak jest dziś miejsce dla sukcesu projektu pod nazwą TV Republika: twardego, autorskiego, ideowego, tożsamościowego produktu dla 25-30 proc. populacji.
Grupa odbiorców TV Republika jest jednak dość niejednorodna. Z jednej strony są to ci, którzy uznali się za przegranych w czasach „zachwycającego liberalizmu”, w telewizji publicznej wyczekujący raczej interwencyjnej „Sprawy dla Reportera” Elżbiety Jaworowicz, niż wesołych śpiewanek, przekonani, że stacje komercyjne częściej ich obrażają, niż próbują zrozumieć. Do tego kontrkulturowcy, nie tylko zresztą z prawicy, ale i tzw. „lewicy smoleńskiej”, fenomenu socjologicznego naszych czasów.
TV Republika ma odbiorcę, który nie oczekuje bogactwa technicznego ani nie będzie wymagał HD i kranów kamerowych. To odbiorca zdeterminowany, aby kupować reklamowane na tej antenie produkty i wspierający w ten sposób „swoją telewizję”. Tak tożsamościowy, autorski, wyrazisty, spersonalizowany projekt wypełnia niszę pozostawioną przez inne stacje, a jako „szyty na miarę” jego odbiorców ma także szanse na sukces komercyjny. Dokładnie tak, jak stało się to na rynku tygodników.
Tomasz Machała, redaktor naczelny portalu natemat.pl (wcześniej związany m.in. „Wydarzeniami” i „Faktami”)
TV Republika zbyt mocno opiera się na prezentowaniu ludzi i wizji PiS. Telewizja Republika zadaje swoim gościom z PiS liczne pytania, z których najtrudniejsze brzmi: Jak żyć z „tą straszną” Platformą. I goście z PiS odpowiadają. Jarosław Kaczyński odpowiedział tak: Organizować się, być cierpliwymi, działać. Według tej zasady telewizja powstała. Zorganizowała się i działa. Teraz musi być cierpliwa.
TV Republika ma też mocne strony. Generalnie dobrze się mówi o studiu, bo faktycznie nie wygląda najgorzej. Tylko, że dziś zrobienie nienajgorszego studia nie jest technicznie niebywałym wyzwaniem. Mocną stroną jest także dostęp do prawicowych polityków i do prawicowych publicystów. Jarosław Kaczyński przyciąga uwagę, więc robi oglądalność. Ziemkiewicz, Terlikowski, Wildstein i parę innych osób też. Sądząc po liczbie cytowań samego Terlikowskiego w mediach, Telewizja Republika ma szansę na bycie liderem rankingu cytowalności. Ostre poglądy przyciągają uwagę. Reszta jest kwestią cierpliwości. Czy autorzy będą mieli cierpliwość robić programy pro PIS bono, czy inwestorzy będą mieli finansową cierpliwość, by utrzymywać projekt na stratach?
O cierpliwość ideologicznych widzów jestem spokojny. Zniosą bez zmrużenia oka słabą pracę kamery, czy taką sobie robotę dziennikarską. I przyjmą każdą legendę typu: rząd Tuska odciął nam prąd. I każdą kreatywną księgowość typu: pierwszego dnia oglądało nas 200 tysięcy ludzi. Równie dobrze mogę powiedzieć, że natemat.pl nie ma 2 milionów użytkowników, tylko 11 milionów, bo tyle mamy odsłon. Prawdziwym problemem będzie, obawiam się, zasięg. Pracowałem od początku w TVN24, pamiętam początki Polsat News. Dogadanie się z tak zwanymi „kablarzami”, czyli sieciami kablowymi to było wyzwanie. Teraz może być łatwiej, bo kablówki się zrobiły cyfrowe, więc miejsca jest więcej. Obejrzałem też jedną z dyskusji w studiu. Znalazło się w niej miejsce dla nie kojarzonego z PiS Rafała Chwedoruka. Jest więc pluralizm opinii.
Poprzednia 1 2
Dołącz do dyskusji: TV Republika zbyt mocno zaangażowana politycznie (opinie)
:D:D
znamienne...
Jak się skończy kasa na pensje, to i tak PIS ich będzie musiał przejąć.
Niepokorni już przetestowali ten majstersztyk w Codziennej.