Jak serwis streamingowy może dostać Oscara? W ten sposób działa Netflix
Netflix zdobył aż 16 nominacji do Oscara, z czego większość przypadła w udziale filmowi „Emilia Pérez” – musicalowi poruszającemu tematykę osób transpłciowych. Zdania krytyków w tej sprawie są podzielone. Część uznaje, że obraz przypomina meksykańską telenowelę, ale jest to odważna i udana zabawa gatunkami, dla innych z kolei, to nadmierna szarża reżysera. Kontrowersje budzi też sposób działania Netfliksa, dzięki któremu jego filmy mogą walczyć o Oscara.
Fakt, że Netflix zdobył tak wiele nominacji do Oscara, dowodzi, że jego strategia się sprawdza. Pisał o tym dziennikarz Will Tavlin w tekście poświęconym historii platformy, który nazwał „Dekalogiem Netfliksa”. Tavlin wychodzi z założenia, że Netflix nigdy nie przyzna, jak niewielki wpływ na kinematografię wywierają jego filmy, ponieważ podważyłoby to długoterminowy przekaz kierowany do widzów, że produkuje wspaniałe kino o komercyjnym charakterze. Z tego powodu finansuje filmy uznanych autorów, jak Alfonso Cuarón, Jane Campion, czy Alejandro Inárritu.
Netflix zapewnia tym filmom ekskluzywne pokazy kinowe przez kilka tygodni – „wystarczająco długo, aby zakwalifikować je do Oscara” – w niewielkiej liczbie kin, z których kilka jest własnością firmy. Następnie udostępnia je na platformie. Zdaniem Willa Tavlina, dla Netfliksa twórcy są środkiem legitymizacji i niczym więcej.
Jak dostać Oscara nie wychodząc z domu?
Warto przypomnieć, że aby mieć szansę na nominację do Oscara, film musi być wyświetlany w kinach, w wybranych amerykańskich miastach przez co najmniej siedem dni. Netflix regularnie organizuje premiery kinowe swoich filmów w kluczowych lokalizacjach, takich jak Los Angeles i Nowy Jork, aby spełnić te kryteria.
Filmy takie jak „Roma” (2018) Alfonso Cuaróna, „Irlandczyk” (2019) Martina Scorsese, czy „Historia małżeńska” (2019) Noah Baumbacha przyciągnęły uwagę Akademii i przyniosły sukces ich twórcom. „Roma” zdobyła trzy statuetki, a „Historia małżeńska” jedną. „Irlandczyk” zdobył sporo nominacji, ale nie otrzymał żadnej statuetki.
Już przy okazji nominacji oscarowych dla „Romy” krytycy filmowi zwracali uwagę na to, że Netflix ogranicza do niezbędnego minimum dystrybucję kinową filmów, tylko po to, aby mieć szansę w wyścigu po najbardziej prestiżowe nagrody. W gruncie rzeczy nie jest zainteresowany szeroką dystrybucją kinową swoich obrazów. W końcu jako gigant streamingu, dostarcza subskrybentom rozrywkę prosto do domu.
Ograniczenie pokazów kinowych do siedmiu dni tylko po to, aby film miał szansę na nominację do Oscara, stoi w sprzeczności z ideą kina jako takiego. Pokaz filmu na wielkim ekranie wciąż góruje nad domowym seansem, nawet jeśli korzystamy z „kina domowego”.
Idea seansu kinowego, to także wspólne oglądanie filmu w szerokim gronie i wspólne na niego reagowanie. Streaming odcina nas od społecznej roli kina, a ta jest równie ważna co artystyczny wymiar oglądanego dzieła.
Życie festiwalowe filmu
Netflix pokazuje filmy na prestiżowych festiwalach filmowych, takich jak Cannes, Wenecja czy Toronto, które są trampoliną do zdobycia uznania w branży. Festiwale przyciągają uwagę krytyków i Akademii. Tak też było z filmem „Emilia Pérez”, który światową premierę miał 18 maja 2024 roku podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes.
Mimo że filmy Netfliksa mają ograniczoną dystrybucję kinową, platforma streamingowa pozwala na dotarcie do szerokiej publiczności. To buduje popularność i zainteresowanie, co pośrednio wpływa na decyzje Akademii. Netflix udowodnił, że potrafi łączyć prestiż festiwalowy, strategiczną dystrybucję i skuteczną promocję, więc nawet jeśli rasowym kinomanom nie podoba się chłodna kalkulacja giganta streamingu, wydaje się, że nie ulegnie ona zmianie.
16 nominacji dla Netfliksa
„Emilia Pérez” otrzymała łącznie 13 nominacji, w tym jako najlepszy film, dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej (Karla Sofía Gascón), dla najlepszej aktorki drugoplanowej (Zoe Saldana) oraz dla najlepszego reżysera (Jacques Audiard). Netflix zdobył również nominacje dla filmu „Wallace & Gromit: Zemsta pingwina” w kategorii najlepszy film animowany oraz dla filmu „Maria” Pablo Larraína za zdjęcia.
Studio A24 uplasowało się tuż za Netfliksem, zdobywając 14 nominacji, w tym za „Brutalistę” w reżyserii Brady’ego Corbeta oraz dramat „Sing Sing” z Colmanem Domingo w roli głównej. „Brutalista” uplasował się ex aequo z „Wicked” jako drugim najbardziej docenionym filmem, zdobywając po 10 nominacji.
Universal, odpowiedzialny za „Wicked,” uzyskał 13 nominacji, podczas gdy jego oddział Focus Features (specjalizujący się w filmach niezależnych i artystycznych, jest marką premium dla niszowych, ambitnych produkcji) zdobył 12 nominacji za dramat papieski „Conclave” i remake „Nosferatu” w reżyserii Roberta Eggersa.
Chociaż koncern NBCUniversal zgromadził łącznie 25 nominacji, wyprzedzając Netfliksa, Akademia klasyfikuje nagrody wyłącznie według dystrybutora (Universal i Focus Features oddzielnie), co sprawiło, że formalnie to Netflix wygrał wyścig po ilość nominacji.
Zwycięzców poznamy podczas gali, która odbędzie się 2 marca w hollywoodzkim Dolby Theatre.
Dołącz do dyskusji: Jak serwis streamingowy może dostać Oscara? W ten sposób działa Netflix