SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Wybory w USA: Mimo lewicowego programu, rynki preferują zwycięstwo Hilary Clinton

Za niespełna trzy tygodnie świat pozna wyniki wyborów prezydenckich w USA. Choć zwykle rynki reagują pozytywnie, gdy szala zwycięstwa przechyla się na stronę republikanów, tym razem po raz pierwszy, sprzyjać im będzie wygrana Hilary Clinton. Mimo protekcjonistycznego programu kandydatka demokratów jest bowiem politykiem przewidywalnym.

Triumf byłej Pierwszej Damy pchnie w górę indeksy, umocni dolara wobec jena, ale osłabi względem meksykańskiego peso oraz obniży ceny złota, przewiduje w swojej analizie dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers.

– Obecna kampania prezydencka jest dość nietypowa, zwykle mieliśmy sytuację, w której rynki widziały kandydata republikanów jako bardziej sprzyjającego gospodarce, bardziej sprzyjającego rynkom akcji, teraz jest na odwrót – mówi Kwiecień. – To dlatego, że Donald Trump tak naprawdę w wielu kwestiach w ogóle nie identyfikuje się z tradycyjnymi wartościami Partii Republikańskiej, tylko ma swoje pomysły, które często połączone w całość nie stanowią spójnego obrazu. Jest postrzegany jako ryzyko i dla gospodarki, i dla rynków finansowych, przynajmniej w tych pierwszych miesiącach sprawowania urzędu.

Donald Trump zapowiada m.in. wprowadzenie czterech stawek podatkowych dla gospodarstw domowych i obniżenie podatku dla firm do 15 proc., zmniejszenie deficytu i wydatków rządowych o pół biliona dolarów oraz ograniczenie napływu pracowników i towarów z Meksyku.

– On z jednej strony chce obniżyć bardzo mocno podatki, z drugiej – bardzo mocno obniżyć deficyt. Wiadomo, że nie jest to łatwe. Jedyna droga do tego w krótkim okresie to bardzo duże obniżenie wydatków. Trump z jednej strony mówi, że ograniczy administrację, ograniczy wydatki, ale z drugiej strony chciałby postawić na obronność, chciałby zwiększyć wydatki na budżet zbrojeniowy Stanów Zjednoczonych, a z kolei budżet zbrojeniowy to ponad połowa wydatków tzw. dyskrecjonalnych, czyli takich wydatków, które nie są sztywno zapisane w budżecie – wylicza Kwiecień. – Czyli widzimy, że te elementy razem do siebie nie pasują

Wybory prezydenckie w USA różnią się od tych znanych z rynku polskiego. Liczy się zebranie większej liczby głosów elektorskich, których konkretna liczba przypisana jest do poszczególnych 50 stanów. Jeśli w jakimś stanie kandydat zdobywa przewagę, wszystkie głosy elektorskie z tego okręgu zapisywane są na jego konto. Z rozkładu sympatii już dziś wiadomo z dużym prawdopodobieństwem, że Hilary Clinton może liczyć na 220 głosów elektorskich, zaś Donald Trump na 165. To głosy pochodzące z 39 stanów, w których jeden z kandydatów ma wyraźną przewagę. Języczkiem uwagi okaże się więc jedenaście niezdecydowanych stanów, tzw. swing states, bo do zwycięstwa potrzeba 270 głosów elektorskich.

– Hillary Clinton ma wiele pomysłów, które tak naprawdę nie są mile widziane przez Wall Street. Chce opodatkować najlepiej zarabiających, chce nałożyć dodatkowe podatki na banki, chce bardziej uregulować kwestię cen leków, co oczywiście nie podoba się koncernom farmaceutycznym, a mimo tych wszystkich „wad” jest preferowanym kandydatem przez Wall Street, dlatego że jest przewidywalna. Wiadomo, że po objęciu urzędu nie będzie wprowadzać żadnych rewolucyjnych zmian. Rynki nie lubią niepewności, rynki wolą stabilność, więc to Hillary Clinton jest przez nie lepiej postrzegana – ocenia główny ekonomista X-Trade Brokers.

Nic nie jest przesądzone, jednak ostatnie sondaże dają zwycięstwo kandydatce republikanów. Jej sukces powinien podbić ceny akcji, choć firmy energetyczne, którym wsparcie obiecuje Trump, oraz koncerny farmaceutyczne i banki, które powinny się spodziewać odpowiednio ograniczenia cen i wprowadzenia dodatkowych opłat, mogą reagować negatywnie. Najważniejsza jednak zdaniem ekspertów jest przewidywalność.

– Obietnice wyborcze Hillary Clinton są zbliżone do programu demokratów, więc tutaj nie ma wielkich zaskoczeń. Mamy zwiększoną rolę państwa, zwiększone wydatki na infrastrukturę, z drugiej strony mamy wyższe obciążenia fiskalne, szczególnie dla najlepiej zarabiających, więc to gdzieś tam wpisuje się w taki lewicowy program demokratów – podsumowuje Przemysław Kwiecień. – Nowościami w programie Hilary Clinton są potencjalne obciążenia sektora bankowego i sektora farmaceutycznego, to jest nowy temat w programie demokratów i to z pewnością nie będzie mile widziane przez koncerny farmaceutyczne i przez największe banki, bo wdrożenie tych zapowiedzi będzie dla akcjonariuszy tych spółek niekorzystne.

Zdaniem XTB najlepszym barometrem nastrojów i reakcji rynków na pierwsze wyniki będzie zachowanie meksykańskiego peso. Ponieważ program kandydata republikanów wymierzony jest w Meksyk, osłabianie się tamtejszej waluty względem dolara będzie znakiem wyników korzystnych dla Donalda Trumpa (choć tu dużych ruchów może nie być, bo meksykańska waluta i tak jest już słaba). Umocnienie peso natomiast świadczyć będzie o przechylaniu się szali zwycięstwa na stronę Hilary Clinton. Od początku roku dolar zyskał do peso 7,7 proc. W ciągu ostatniego miesiąca, gdy sondaże zaczęły wskazywać na wygraną Clinton, stracił jednak niemal 6,5 proc.

Dołącz do dyskusji: Wybory w USA: Mimo lewicowego programu, rynki preferują zwycięstwo Hilary Clinton

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl