Niemiecka gospodarka jest największa w Europie i odbiera 26% polskiego eksportu. Spowolnienie wzrostu u naszych zachodnich sąsiadów oznacza kłopoty na całym kontynencie. Dlatego sygnały płynące znad Renu często bywają dobrym prognostykiem giełdowej koniunktury nie tylko nad Wisłą.
Dane o niemieckim produkcie krajowym brutto za drugi kwartał wstrząsnęły ekonomistami. Zamiast oczekiwanego wzrostu o 0,5% kdk Niemcy otarły się o stagnację z kwartalną dynamiką PKB zaledwie 0,1% wobec solidnych 1,3% w pierwszych trzech miesiącach roku. Lecz dla giełdowych inwestorów historyczne dane gospodarcze nie mają większego znaczenia. Giełda wycenia przyszłość – a dokładnie: przyszłe wyniki notowanych nań spółek.
Dlatego uwaga rynków skupiła się na wskaźnikach wyprzedzających koniunkturę gospodarczą. W przypadku Niemiec prym wiodą indeksy sporządzane przez monachijski IFO oraz zlokalizowany w Manheim ZEW. Indeks IFO bazuje na ankiecie wypełnianej przez 7.000 tysięcy menedżerów przedsiębiorstw przemysłowych, handlowych i budowlanych. Dyrektorzy są pytani zarówno o bieżącą koniunkturę jak i prognozy na najbliższe sześć miesięcy, a główny indeks obliczany jest jako wypadkowa oceny teraźniejszości i przyszłości. Choć IFO bada nastroje w realnej gospodarce, to wykazuje istotny związek z DAX-em – czyli głównym indeksem giełdy we Frankfurcie. W ciągu ostatnich 10 lat miesięczna zmiana indeksu IFO w 62,2% pokrywała się z kierunkiem zmian cen akcji we Frankfurcie.
Więcej informacji: http://www.bankier.pl/wiadomosc/Niemiecki-sygnal-bessy-2395568.html. Przy powoływaniu się na analizę, prosimy o podanie źródła Bankier.pl.
Krzysztof Kolany
Główny Analityk
e-mail: k.kolany@bankier.pl