SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Universal Music Polska kontra youtuber Paweł Opydo. Wytwórnia chce zgody na urywki klipów jej wykonawców

Wytwórnia Universal Music Polska uważa, że youtuber Paweł Opydo wbrew prawu pokazuje fragmenty teledysków jej wykonawców w swojej prześmiewczej serii „Złe piosenki”. Opydo tłumaczy, że korzysta z zapisanej w prawie autorskim zasady cytatu na potrzeby parodii i recenzji. Według wytwórni jego klipy nie są recenzjami ani przeróbkami.

Paweł Opydo na swoim kanale youtube’owym (ma 138 tys. subskrybentów) w ramach cyklu „Złe piosenki” wyśmiewa różne nowe piosenki, wytykając najczęściej banalne lub mało logiczne stwierdzenia w tekstach oraz niektóre elementy w teledyskach. W każdym materiale są spore fragmenty teledysku do omawianej piosenki.

 

W zeszłym tygodniu Opydo poinformował, że wytwórnia Universal Music Polska zgłosiła do administracji YouTube'a kilka jego materiałów z teledyskami wykonawców reprezentowanych przez tę wytwórnię. Według firmy nagrania youtubera naruszają jej prawa autorskie.

Paweł Opydo podkreślił, że działa na podstawie przepisów prawa autorskiego pozwalających wykorzystywać urywki innych utworów na potrzeby wyjaśnienia, polemiki, analizy krytycznej, a także parodii, pastiszu lub karykatury.

Youtuber zaznaczył, że wskutek zgłoszenia kilku jego materiałów przez Universal Music Polska nie trafiają do niego wpływy z emitowanych przy nich reklam. Dodał, że początkowo może odwołać się od tej decyzji do samej wytwórni, natomiast jeśli administracja YouTube’a w trzech przypadkach uzna, że naruszył prawo autorskie, cały jego kanał zostanie zablokowany.

 

Co na to Universal Music Polska? Wytwórnia w oświadczeniu zaznaczyła, że nie dąży do zablokowania kanału Pawła Opydo.

- Nasza firma nie zablokowała treści ze względu na prawa autorskie, gdyż filmy w dalszym ciągu są dostępne w serwisie. Jednak Pan Paweł Opydo zdecydował się na opublikowanie treści nie wyłączając monetyzacji, tzn. czerpiąc korzyści materialne bazując na cudzej własności - stwierdziła wytwórnia.

- W przypadku Pana Pawła Opydo do dnia dzisiejszego nie wystąpił on do Universal Music Polska z prośbą o uzyskanie zgody na korzystanie i monetyzację wskazanych materiałów, co mogłoby od razu pomóc w rozwiązaniu sytuacji. Jeszcze przed publikacją najnowszego materiału na YouTube (10.05.2018) skontaktował się natomiast z nami Prawnik Pana Opydo, któremu udzieliliśmy wyjaśnienie do składanych zarzutów. Dodatkowo Pan Paweł Opydo odnosi się wybiórczo do Prawa Cytatu, nie przestrzegając prawa wymagającego oznaczenie twórców - autorów tekstu, muzyki itp. co narusza ich prawa - opisał Universal Music Polska.

Koncern zaznaczył, że YouTube jest platformą globalną, dlatego do zamieszczanych tam materiałów powinno być stosowane prawo międzynarodowe, a nie polskie. - W materiale zamieszonym 10 maja 2018 r. na kanale YouTube Pan Paweł Opydo odnosi się do prawa cytatu, które jest uregulowane w polskiej ustawie, natomiast jego filmy dostępne są globalnie, gdzie istnieją inne regulacje prawne. Jeżeli autor zdecydował się na globalną dystrybucję swojego materiału, musimy dostosowywać się do wytycznych międzynarodowych, które wyznaczone są na nas przez Universal Music Group - napisała wytwórnia.

Paweł Opydo poinformował natomiast, że w odpowiedzi na pismo jego prawnika Universal Music Polska przesłał swoje stanowisko, w którym zarzucił mu, że dokonał opracowania czyichś utworów oraz „zsynchronizowania ich z innymi utworami” bez uzyskania stosownych zgód firmy.

- Jak już wcześniej wspominałem, nie dokonywałem opracowań rzeczonych utworów – UMG najwyraźniej myli opracowanie z pastiszem albo parodią. Chyba nie dość wnikliwie przeczytali też ustawę o prawach autorskich i prawach pokrewnych – w ramach „opracowania” wymieniono bowiem tłumaczenie, przeróbkę i adaptację. Myślę, że nie trzeba tytana intelektu, żeby zorientować się, że filmy z serii ZŁE PIOSENKI nijak nie pasują do żadnej z tych kategorii - stwierdził youtuber.

- Z pisma nie wynika też o jakie konkretnie zezwolenia czy zgody miałoby chodzić UMG. Do tego płynie z niego wniosek, że naruszyłem prawo autorskie UMG – a w oświadczeniu na ich fanpage czytamy: „Nasza firma nie zablokowała treści ze względu na prawa autorskie, gdyż filmy w dalszym ciągu są dostępne w serwisie”. Czyli moment: w końcu chodzi o prawa autorskie czy nie? UMG w tym wypadku jednocześnie zarzuca mi naruszenie prawa autorskiego i twierdzi, że nie chodzi o prawo autorskie. Wiecie… to się wyklucza - dodał Opydo.

Zwrócił uwagę, że w tytułach swoich materiałów podaje nazwiska wykonawców i tytuły piosenek, które omawia, dodaje też w opisach linki do ich teledysków.

- Pomimo tego niesamowitego oświadczenia Universal… nie podał jakie regulacje prawa międzynarodowego naruszyłem, czy do jakich wytycznych międzynarodowych się nie zastosowałem. Nie wyjaśnia też, w jaki sposób przejęcie zysków z moich filmów przez polski oddział firmy miałoby się wiązać z naruszeniem przez nie hipotetycznego prawa w jakichś nieokreślonych krajach. Czy Universal nie ma w tych państwach jakichś lokalnych oddziałów, które mogłyby ograniczyć dystrybucję moich filmów tam gdzie rzekomo łamią jakieś prawa? - zapytał Paweł Opydo.

Zapowiedział, że jeśli wytwórnia nie wycofa swoich roszczeń wobec niego, skieruje tę sprawę do sądu.

 

W czwartek Universal Music Polska wydał kolejne oświadczenie - przesłane do portalu Wirtualnemedia.pl - w którym podkreślił, że „w przedmiotowej sprawie nie mamy do czynienia z korzystaniem z utworów i przedmiotów praw pokrewnych na zasadach prawa cytatu”.

Na potwierdzenie wytwórnia przytoczyła opinię dr. Rafała M. Sarbińskiego, specjalisty z zakresu prawa autorskiego. - Dla skorzystania z cudzego utworu na prawach cytatu nie wystarczy wyizolować fragmentów tego utworu i opatrzeć je uwagami lub komentarzem. Dla zastosowania art. 29 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych konieczne jest aby przytoczenie fragmentu nastąpiło w odrębnym utworze, a nie każda wypowiedź na temat cudzego dzieła spełnia ten wymóg. W materiałach rozpowszechnianych przez p. Opydo nie dostrzegam przymiotu „utworu stanowiącego samoistną całość” w rozumieniu tego przepisu.  Nadto, nie spełniają one określonego w ustawie celu cytatu - stwierdził dr Sarbiński.

- Trudno wypowiedzi o charakterze prześmiewczym, czy wręcz wyszydzającym uznać za analizę krytyczną, która stanowi przecież metodę badań naukowych. Podobnie, wypowiedzi te nie odpowiadają schematowi recenzji obejmującemu informacje, analizę i wnioski o charakterze postulatywnym. Nie każdą wypowiedź krytykującą cudzą twórczość należy uznawać za recenzję. Styl odnośnych wypowiedzi, w tym stosowane wulgaryzmy wskazują raczej na chęć łatwego zyskania popularności, a w konsekwencji dochodów - dodał.

Zdaniem dr. Sarbińskiego materiały Pawła Opydo nie są też parodiami ani pastiszami. - Nie stanowią żadnej ze wskazanych form stylizacji albowiem nie naśladują one stylu i poetyki wyśmiewanych teledysków i utworów słowno-muzycznych lecz je komentują. Innymi słowy, nie wystarczy wyśmiać aby stworzyć parodię. Naśladownictwo stanowi konstytutywny element zarówno parodii, jak i pastiszu, przy czym w tym drugim przypadku zasadniczo nie występuje element satyry a pastisz może także wyrażać pochwałę - ocenił.

W czwartek wieczorem Paweł Opydo w transmisji na żywo poinformował, że roszczenia Universal Music Polska dotyczą obecnie pięciu jego materiałów, z których dwa zostały zablokowane na YouTubie. Zaznaczył, że w przypadku dwóch innych klipów po tym jak odwołał się od zgłoszenia naruszeń przez wytwórnię, ta nie odwołała się od tego w wyznaczonym terminie, więc YouTube automatycznie przyznał mu rację.

Youtuber zaznaczył, że z reklam przy swoich nagraniach zarabia zaledwie kilkaset złotych. Tymczasem o jego sporze z wytwórnią poinformowały już niektóre serwisy, a zdecydowana większość internautów jest po jego stronie. W konsekwencji Universal Music może ponieść dużo większe straty wizerunkowe niż ewentualne zyski z reklam. Opydo zaznaczył, że wytwórnia nie kontaktowała się z nim, żeby wyjaśnić ten spór.

Ponadto Paweł Opydo skrytykował tezy z opinii dr Sarbińskiego. Ocenił, że prawnik zastosował szkolną, przestarzałą definicję recenzji. Wykpił też zwrócenie uwagi na to, że przeklina w swoich nagraniach i że dąży do łatwych dochodów.

Twórca powtórzył, że jest gotów bronić swoich racji w sądzie. Zebrał już od niektórych swoich widzów wpłaty na koszty procesu.

 

Dołącz do dyskusji: Universal Music Polska kontra youtuber Paweł Opydo. Wytwórnia chce zgody na urywki klipów jej wykonawców

15 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
emo
universal, dalibyscie spokój. robi Wam reklamę.
odpowiedź
User
dzieki UMP
bedzie wiecej odslon :)
odpowiedź
User
Kurdupel
Reklama działa tylko w jedną stronę, w stronę Youtubera. Producent muzyczny może na tym jedynie stracić, choć i tak nikt do tego wagi nie przykłada.
odpowiedź