SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Wardęga ogłosił, że odchodzi z YouTube'a. "To zasłona dymna i ucieczka przed zarzutami"

Znany youtuber Sylwester Wardęga ogłosił niedawno, że odchodzi z sieci. Nie wspomniał jednak nic o przyczynach odejścia, chociaż padają wobec niego oskarżenia o to, że w jednym ze swoich filmów łapał kobiety za piersi, nie pytając ich wcześniej o zgodę.  - To osoba, która istnieje w internecie od wielu lat. Ciężko mi uwierzyć, że nagle się zmęczył, akurat, kiedy jest na szczycie. Bardzo wiele osób spekuluje, że być może ktoś coś na niego ma i niedługo to wyjdzie - mówi Wirtualnemedia.pl Wojtek Kardyś, ekspert od social mediów.

Sylwester Wardęga, fot. skrin YouTube Sylwester Wardęga, fot. skrin YouTube

W ubiegły poniedziałek Sylwester Wardęga opublikował na YouTube film pt. “Pożegnanie, idę zacząć żyć”. - Chciałem wam przekazać ważną decyzję, którą podjąłem. Nie jest to decyzja podejmowana pochopnie, myślałem o niej już od kilkunastu miesięcy. Nadszedł czas, żeby przestać się już męczyć i odejść w cień. Mam jedno życie i chyba chodzi w nim o to, żeby czuć satysfakcję z tego, co robimy, by czuć szczęście, spokój i harmonię. Nie pamiętam, kiedy w ostatnim czasie czułem się szczęśliwy – wyznał Wardęga. 

Jeden z najpopularniejszych polskich youtuberów powiedział, że w najbliższym czasie chce odpocząć od internetowej rzeczywistości i skupić się na życiu rodzinnym. - Dziś czuję, że chce udać się w życiu w innym kierunku. Czas odpuścić. Czas skupić się na sobie i spełniać marzenia. Domek w środku lasu, podróże, rodzina i dzieci. Wierzę, że odnajdę spokój i szczęście. Czy odchodzę na zawsze? Nie wiem – powiedział Wardęga.

Wardęga ujawniał Pandora Gate 

Sylwester Wardęga to jednej z pierwszych czołowych twórców polskiej sceny YouTube. Światową sławę zyskał na pranku z psem-pająkiem. Zamieszczony 4 września 2014 roku klip „Mutan Giant Spider Dog” został obejrzany 184 mln razy. 

Ponad pół roku temu ujawnił w sieci aferę Pandora Gate, w której zarzucił kilku popularnym twórcom niestosowne kontakty z małoletnimi fankami. Ujawnił (równolegle z Konopskyym), że youtuber znany jako Stuu kilka razy spotkał się prywatnie ze swoimi nastoletnimi fankami, także małoletnimi, jednej opisywał swoje erotyczne sny. 

W wyniku nagłośnienia sprawy ścigany jest Stuart „Stuu” B.-K. 14 października ub.r. ówczesny prokurator generalny i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował na portalu X/Twitter, że “główny podejrzany w Pandora Gate Stuart B., znany jako Stuu, został zatrzymany w Wielkiej Brytanii”. Youtuber nadal czeka na decyzję brytyjskiego sądu ws. ekstradycji. Sam Wardęga po Pandora Gate sprawę o zniesławienie, którą wytoczył mu wymieniany w aferze Marcin Dubiel. 

Czytaj także: Kolejne miliony złotych z budżetu dla TVP i Polskiego radia? Posłowie dają zielone światło

Wardęga bez zgody kobiet łapał je za biust?

Teraz Wardęga sam mierzy się z oskarżeniami. Jakub Wątor, dziennikarz portalu Goniec.pl, ujawnił kilka dni temu, że youtuber nie miał zgód wszystkich kobiet, które wystąpiły w jego filmie “Boobsman” na łapanie ich za piersi. Film został nagrany w 2014 roku, a Wardęga nagrywał, jak na ulicach Warszawy, przebrany w strój Supermana zaczepia panie. Youtuber zapewniał wcześniej, że miał zgody wszystkich kobiet, które wystąpiły w programie. 

- Dotarłem do kobiety z “Boobsmana”. Wardęga, jesteś kłamcą. To już jasne. Mówiłeś, że miałeś zgody kobiet. Kłamiesz, nie miałeś wszystkich zgód. Mówiłeś, że ze wszystkimi kobietami z “Boobsmana potem się kontaktowałeś”. Kłamiesz, nie zrobiłeś tego - napisał Wątro na Twitterze i opublikował film wyjasniający, jak było naprawdę. 

“Wardęga ucieka przed oskarżeniami”

Ale to nie koniec zarzutów wobec youtubera. Jak się okazało, jedna z kobiet chce sądzić się z Wardęgą za to, że opublikował w internecie materiały związane z Pandora Gate, które mu przekazała. Chodziło o jej prywatne rozmowy ze Stuu. Poszkodowana twierdzi, że nie dała mu na to zgody. 

- Decyzja Wardęgi to ucieczka przed oskarżeniami, bo w filmie pożegnalnym w ogóle nie nawiązał do zarzutów. Nie odniósł się do nich również wtedy, kiedy powiedziałem publicznie, że znalazłem kobietę z filmu “Boobsman”, która zaprzecza, że Wardęga miał jej zgodę i się z nią kontaktował. Co więcej, miałem właśnie rozmowę z kolejną kobietą z tego filmu, która mówi, że również nie było jej zgody, czuła się zaatakowana, a potem Wardęga jej nawet nie przeprosił - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Jakub Wątor. 

Jak dodaje, kobieta, która dostarczyła Wardędze swoje rozmowy ze Stuu, opublikowane przez youtubera bez jej zgody, zbiera pieniądze na prawnika i zamierza podać Wardęgę do sądu. - To wszystko bardzo źle wpływa na wizerunek Wardęgi. Wychodzą na jaw różne rzeczy i na prawie żadne z nich nie odpowiedział. Nie mówiąc o tym, że nie przeprosił za te, które zostały udowodnione, tak jak “Boobsman” przeze mnie. Gdyby miał odwagę cywilną, powiedziałby: "Tak, rzeczywiście wtedy skłamałem, nie wszystkie kobiety dały mi swoją zgodę, teraz jest mi głupio. Zrobiłem jeszcze parę innych błędów i potrzebuję odpoczynku. Idę do lasu szukać spokoju". Ale on nic takiego nie powiedział. Wybrał ucieczkę - mówi nam dziennikarz. 

Jego zdaniem, Wardęga “zawsze może wrócić, bo zostawił potężną grupę fanów, oni będą tęsknili”. - Nigdy nie można ufać influencerom, kiedy mówią, że odchodzą, bo to może też być zasłona dymna przed atakiem i ucieczka przed odpowiedzią. Według mnie to ucieczka przed zarzutami, a nie faktyczne odejście - dodaje Wątor. 

- Odejście w takim stylu podważa jego dokonania, ale nie znaczy to, że jego niektóre śledztwa były zupełnie nietrafione. Zrobił wiele dobrych rzeczy, ujawnił wiele niepokojących i niebezpiecznych zjawisk. Nie anulujemy piłkarzowi jego wspaniałych goli, kiedy kończy karierę. Natomiast są wątpliwości co do tego, czy zgodnie z zasadami te gole strzelał. I on na te wątpliwości powinien odpowiedzieć. Zignorował to, co się nieco kładzie cieniem na jego wiarygodności - dodaje dziennikarz. 

“Pęd go zasięgów i popularności”

Zdaniem Jakuba Wątora, youtuberzy słabo sprawdzili się w roli dziennikarzy śledczych. - Na to się składa kilka czynników. Po pierwsze, wielki pęd do zasięgów i popularności, czego dowodem jest właśnie to, że Wardęga wrzucił materiały dziewczyny na Instagrama nie mając na to jej zgody. Jak rozkręciła się Pandora Gate, zainteresowali się nią politycy - Morawiecki, Tusk. Zaczęli nawet proponować jakieś rozwiązania, a Wardęga nic z tym nie zrobił, nie opublikował filmu, że są pozytywne konsekwencje Pandory i politycy chcą zmienić prawo. Na instastories wrzucił jedynie dwusekundowy filmik, w którym Donald Tusk wypowiada słowo “Wardęga”. Pławił się tym, ze w ustach Tuska padło jego nazwisko. To pokazuje, że oni bardziej niż do prawdy dążyli do zasięgów i chwały - ocenia dziennikarz. 

Jego zdaniem, poważnym minusem jest także to, że w dążeniu do zasięgów youtuberzy “rozpędzili się w narracji”. - Wardęga mówił: “nie ulega wątpliwości, że Marcin Dubiel wiedział o wszystkim”. Nie zachował bezpieczeństwa procesowego, zawsze sądził innych i teraz ma sprawę w sądzie z Dubielem. Kolejnym, ogromnym minusem w materiale Wardęgi o Stuu jest brak stanowiska drugiej strony. W takiej sytuacji nie możemy mówić o rzetelności dziennikarskiej - podkreśla Wątor. 

“Wardęga wróci, to pewne”

Wojtek Kardyś, ekspert od social mediów, nie wierzy w odejście Sylwestra Wardęgi z internetu. - To osoba, która istnieje w internecie od wielu, wielu lat. Ciężko mi uwierzyć, że nagle się zmęczył, akurat, kiedy jest na szczycie. Bardzo wiele osób spekuluje, że być może ktoś coś na niego ma i niedługo to wyjdzie. Nie chcę spekulować, ale bardzo długo pracuję w social mediach i takie osobistości jak Wardęga nie wycofują się tak nagle z internetu. Nie wierzę też w to, że jest to długoterminowe odejście. Myślę, że to kwestia czasu, kiedy Wardęga wróci do internetu. Jestem przekonany, że prędzej czy później to się wydarzy. W końcu takie zasięgi, jakie ma zbudowane, są świetne dla rozpoczęcia jakiegoś projektu czy biznesu. Sylwester Wardęga wróci, to jest pewne - uważa Kardyś. 

Jego zdaniem, youtuberzy nie mogli sprawdzić się w dziennikarskich śledztwach.  - To nie są dziennikarze, mają inne cele. Nie chcę tutaj słodzić jednemu zawodowi, a przywalać drugiemu, ale youtuber żyje z zasięgu, kontrowersji, widzów i oglądalności. Jeżeli tego nie ma, to nie istnieje i nie zarabia. A dla dziennikarza najważniejsza ma być prawda, on pracuje według kodeksu, ma dwa czy trzy sprawdzone źródła, nie ingeruje w życie prywatne swoich bohaterów. Dziennikarza obowiązują zasady etyczne, a youtubera nie. Te dwa zawody mają zupełnie inne cele - podsumowuje Kardyś. 

Angelika Wysocka-Zaręba, marketing managerka w Lifetube, uważa, że “samo odejście z platformy nie powinno podważać ani pracy, którą wykonał Sylwester Wardęga, ani jego wiarygodności”. - Wielokrotnie podkreślał, że tworzenie materiału, jak i okres po publikacji, były dla niego trudne i obciążające. Ciężko się dziwić, biorąc pod uwagę, że materiały wygenerowały milionowe wyświetlenia, a wszystkie oczy zwrócone były na autorów. Po tak trudnym okresie odejście na stałe lub na jakiś czas wydaje się po prostu potrzebą odpoczynku i uwolnienia się od świateł reflektorów. W swoim filmie Wardęga podkreślił, że chce teraz skupić się na sobie, rodzinie i szczęściu. Po tak intensywnym czasie jest to zupełnie zrozumiałe - mówi specjalistka. 

Ekspertka z Lifetube przyznaje, że zarówno Wardęga, jak i Konopskyy “nie mają zaplecza i warsztatu dziennikarskiego”. - Zajęli się trudnym tematem, który słusznie został nagłośniony. Opublikowali filmy, które piętnują niedopuszczalne zachowania, ale również zebrali materiały, które przekazali ospowiednim służbom. Fakt, ze tak nieodpowiedzialne zachowania nie przejdą bez echa i konsekwencji, jest niewątpliwy - podkreśla Wysocka-Zaręba. 

Dołącz do dyskusji: Wardęga ogłosił, że odchodzi z YouTube'a. "To zasłona dymna i ucieczka przed zarzutami"

13 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Optymista
Myślę że za kwartał wróci.
11 0
odpowiedź
User
gf
ta cala branza to patologia
39 0
odpowiedź
User
olo
Pewnie za jakiś czas wróci bo widzowie tego oczekują.
8 1
odpowiedź