SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

„Nie jesteś dziennikarzem. Jesteś pornografem”. Recenzja serialu Netfliksa „Bodkin” o podcasterach true crime

Seriale cały czas gonią rzeczywistość. Z uwagi na ogromną popularność podcastów true crime w naszej codzienności, scenarzyści także opowiadają o nich swoje historie. Najgłośniejszą produkcją badającą ten wątek są „Zbrodnie po sąsiedzku”, ale nawet w „Dexterze: New Blood”, który w 2021 powrócił po latach nie zabrakło podcasterki tropiącej prawdziwe zbrodnie. Tym razem temat porusza nowy serial Netfliksa zatytułowany „Bodkin”.

„Bodkin”, Netflix„Bodkin”, Netflix

Po tym jak zachłysnęliśmy się podcastami, zwłaszcza o prawdziwych zbrodniach, przyszedł czas refleksji. Czy wszystkie rzeczywiście są jedynie informacyjne, czy nie epatują nadmierne krzywdą ofiar, czy nie rozdrapują starych ran? O tym problemie pisaliśmy już analizując fenomenen true crime (tekst wraz z wypowiedziami podcasterów znajdziecie tutaj). Rozmawialiśmy także z reporterką Izabelą Michalewicz o jej konflikcie z jedną z podcasterek, cytujących reportaż pisarki w swoim odcinku (rozmowę znajdziecie tutaj). Jak więc jest z tymi podcastami, są twórcze czy odtwórcze?

Podcaster na tropie  
„Bodkin” to serial kryminalny usiłujący – poza samą zbrodnią – badać też kondycję podcasterów. Na przestrzeni siedmiu odcinków więcej nawet niż o samej zagadce zaginięcia sprzed lat, dowiadujemy się o pracy podcasterów i – dla kontrastu – dziennikarzy śledczych. Gdy dziennikarka londyńskiego „Guardiana” musi połączyć siły z amerykańskim autorem popularnego podcastu, nie tryska entuzjazmem, mówiąc delikatnie. Dołącza do nich jego researcherka Emmy (Robyn Cara) i w Irlandii, w małym miasteczku Bodkin, usiłują dociec prawdy na temat wydarzeń sprzed ćwierćwiecza.

Dove (Siobhán Cullen) jest ambitną dziennikarką śledczą, która – z uwagi na duże problemy zawodowe związane ze śmiercią jej informatora – powinna się gdzieś „schować” i przeczekać burzę. Szef wysyła ją do rodzinnej Irlandii, gdzie z Gilbertem (Will Forte), twórcą znanego podcastu i Emmy będą zagłębiać się w tajemnicę lokalnej społeczności. Pod koniec lat 90. w miasteczku Bodkin doszło do zaginięcia dwóch osób. Nikt nigdy ich już nie widział po lokalnym festynie Samhain, ani nie znaleziono ich ciał. Podcasterzy przybywają na miejsce, aby dowiedzieć się, co wydarzyło się i czy lokalsi mają z tym cokolwiek wspólnego.

Zobacz: Netflix stworzył serial „Dekameron”. Znamy datę premiery

Zagadka małego miasteczka  
„Bodkin” to kolejna historia o małej, zamkniętej społeczności niechętnie wpuszczającej do siebie obcych. Każdy jest ekscentryczny, podejrzany, niezbyt miły. Mieszkańcy różnie reagują na wieść o podcaście – od niechęci, przez podejrzliwość do naturalnej ciekawości. Jedni chcą opowiedzieć o swoich bolączkach niepowiązanych z tematem podcastu, inni uciekają na widok włączonego dyktafonu.

Ciekawsze od samej tajemnicy jest to, jak i co serial mówi o podcastach. Dove początkowo niechętna jest Gilbertowi, uważa, że pasożytuje na sprawach, którymi powinni zajmować się dziennikarze śledczy, tacy jak ona. Gardzi jego amatorskimi metodami pracy, zarzuca rozbuchane ego i potrzebę bycia w centrum uwagi. Emmy, mimo że angażuje się w sprawę zaginięcia, traktowana jest przez pozostałą dwójkę trochę po macoszemu. To pomiędzy Dove a Gilbertem toczy się walka o uwagę czytelnika i słuchacza. To im wydaje się, że mają swoją publiczność i coś ważnego do powiedzenia.

Czy warto obejrzeć?  
Jeśli oceniać „Bodkin” tylko jako serial kryminalny, to trzeba uczciwie powiedzieć, nie jest to sprawa ani unikatowa, ani opowiedziana w sposób nowatorski. Siedem odcinków to nawet o dwa za dużo na to, jak historia zostaje ostatecznie rozwiązana. Bohaterowie chodzą, rozmawiają, tropią, zadają pytania, na które nikt nie chce udzielić odpowiedzi. Nie są też jakoś szczególnie sympatyczni, ani niesympatyczni. Po prostu kolejne serialowe trio, za którym raczej nie będziemy tęsknić. Poza zaginięciem mamy sekrety zakonnic, mały cmentarz, spalone ciała, zatopiony samochód, czyli kryminalną klasykę.

Ciekawe jest jednak to, co mówią o sobie nawzajem. Jak postrzegają pracę podcasterów, a jak dziennikarzy. Widzimy, że Gilbert nagrywa narrację wprowadzającą w każdy odcinek, stara się analizować, łączyć wątki, snuć domysły. Jak w prawdziwym podcaście przystało. Z kolei Dove jako dziennikarka dąży do poznawania faktów, bo tylko one liczą się gdy pisze artykuł. Ostatecznie każde z nich wnosi coś istotnego do sprawy, ale w kluczowych momentach, pomijana przez wszystkich Emmy ma swoje pięć minut i ujawnia ważne tajemnice. Jak mówi ich gospodyni domu, tylko Emmy „do czegoś się nadaje”.

Zobacz: Nie tylko „Reniferek”. Przegląd seriali komediowych o traumie

Z pewnością „Zbrodnie po sąsiedzku” wnikliwiej przypatrują się temu, jak powstają podcasty true crime, ale „Bodkin” również stara się powiedzieć coś o motywacjach podcasterów, ich zaangażowaniu i metodach pracy. Sam serial jednak nie jest na tyle zajmujący, żeby tylko dla wątku podcasterów spędzać z nim siedem godzin. „Bodkin” to tytuł, o którym najprawdopodobniej zapomnicie już podczas napisów końcowych.

Serial „Bodkin” dostępny jest na platformie Netflix.

Dołącz do dyskusji: „Nie jesteś dziennikarzem. Jesteś pornografem”. Recenzja serialu Netfliksa „Bodkin” o podcasterach true crime

4 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
ono
Kolejny raz pominięto transa w fabule, nie jest on nawet wśród głównych bohaterów jest to ewidentny skandal.
odpowiedź
User
Seba
Ach te teksty sponsorowane
odpowiedź
User
Grochek
Nie oglądam Netflixa
odpowiedź